Bosa-noga Bosa-noga
37
BLOG

Rzecz o mym smutnym dziwku.

Bosa-noga Bosa-noga Rozmaitości Obserwuj notkę 1

 To był on. Ten, który zapukał wtedy i spytał: czy to aby nie już. I wiecie, co mu odpowiedziałam? Nic. Z histerycznym atakiem spazmośmiechu, który uwypuklił doszczętną aberrację mego umysłu, wpuściłam go do środka. Wlazł z buciorami i nabrudził. Bo błoto było przyklejone do każdej z jego trzech podeszw. I zostawił je na moim nowym dywanie plecionym skrupulatnie każdego dnia przez mą własną wewnętrzną Penelopę, gdy Odys nie wracał i nie wracał. Ona się z tym pogodziła. Dywan leży teraz taki ubłocony. O nie! Nie widać logo, nie widać marki. I co oni sobie teraz o mnie pomyślą? A taką wielką cenę za to zapłaciłam. Moja karta kredytowa do niczego już się nie nadaje. Nie spłaci już błędów mojego nędznego żywota. Pusta, jak bańka szybująca to tu, to tam. 

O! Pamiętam jak razu pewnego przyczłapał na boso. Nawet sandał mizerny nie skalał jego nieobutej stopy. Powiedział do mnie: bo ja jestem bosa-noga jak Ty. I tak zostało. Bo ja jestem bosa-noga. Taką mnie zapamiętacie. On też tak pamięta.

Bosa-noga
O mnie Bosa-noga

za dużo myśli...

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (1)

Inne tematy w dziale Rozmaitości