Anioł stanął w oknie, spojrzał na świat. A było to piętro siódme. Uklękniesz i tak modlisz się do sił niezmierzonych, potęg niewysłowionych, bezmiaru nieogarniętego:
Jestem, który jestem. Ty wiesz jaki jestem. Jestem teraz, a jak bodaj zechcesz - to już nie będzie mnie. Tyś mym początkiem, a kresu nie znać. Udziel mi łaski myślenia abstrakcyjnego, by mówić, nie milczeć, by widzieć, nie patrzeć, by słuchać, nie słyszeć, by żyć, nie być!
Anioł stanął w drzwiach, nie chce mnie wpuścić do środka. Kołacz pariasie! Proś o wybaczenie! Nie trwoż się, bo wielkoduszność bezbrzeżna i niepomierna...
Anioł zaprosił do wnętrza. Ciemność widzę i małe światełko, tam na końcu; co to? kto to? To bańka pęka.
Anioł oszalał.
Inne tematy w dziale Rozmaitości