Na mojej mapie. Oznaczone.
Droga całkiem dobra jest - M1 - szybka jak niedorosły wiatr. Świeży asfalt pokładli z gorącej magmy namiętności prymitywnej, niepohamowanej. I tylko patrzeć, jak stanie się tak. Karambol uczuć gwałtownych i napastliwych.
Zderza się jedno z drugim na wzniesieniach. Zachłanni. Tak zwykle jest.
Domy z cudów wznieśli. Bo łatwiej. Opodal frywolne biurowce, gdzie kwitną umizgi i olbrzymie, supernowoczesne galerie sercowe. Handlowe. Kupują, sprzedają, ekspozycja serc ostrych.
Na skrzydłach się przemieszają. Latają nisko.
Moneta z pocałunku. Czy taka - czuła być może? Prędzej nie. Bynajmniej cenna.
I słowa niepotrzebne. Wszystek na wierzchu. Motylki z żołądka, meandrami przełyku, przez wąskie gardło, do mózgu kursują.
Najbardziej podniecający organ. Reszta okryta zwiewną ekscytacją, subtelnym pożądaniem. Ciuchy.
To metropolia. To dopiero frajda.
Inne tematy w dziale Rozmaitości