Bezmiar smutku śmieje się szeroko.
Żal z radości skacze w górę. Rękoma macha niezdarnie.
Pękata pustka drwi w kącie cierpko.
Ból pręży się w błogostanie, jak to dziś wszystko się stanie?
Miłość nienawistnie tu i ówdzie spogląda.
Po domu się krząta, okna ze szczęścia osusza.
Głusza.
Na białym koniu przywiedziona.
Nieznacznie zdradzona, tak w połowie.
Śmierć pełną piersią oddycha.
Z życia garściami czerpie. Nie. Cierpię.
Przereklamowana normalność z wariatem trzyma się za ręce.
Wędrują razem w poszukiwaniu wczorajszego dnia.
Na horyzoncie jutra, niebo spłonęło do czerwoności.
Z zazdrości.
Nieograniczona wyłączność.
Prosta pętla.
Cichy wrzask.
Trzask.
Love sucks.
Inne tematy w dziale Rozmaitości