Wszyscy żyją zmianami w rządzie. Trwa wielkie show, gdzie najlepszych premier Tusk zamienia na jeszcze lepszych (do tej pory wydawało się, że "dobry" ma tylko trzy gradacje, czwarta jak widać, jest wybitnym osiągnięciem PO i jej szefa), które ma przykryć największą aferę korupcyjną w dziejach Polski ujawniona przez CBA.
Wszyscy skupili się na głównym aktorze i nowych twarzach. Komentujący w wiekszości są zdania, że trwa ucieczka starych doświadczonych szczurów z tonącego okrętu i tylko młodemu Szczurkowi pomylił się kierunek ewakuacji.
Nikt jakoś nie zwrócił uwagi na istotny szczegół , mianowicie że zabrakło w tym całym spektaklu...koalicjanta, który od początku trwał ramię w ramię przy Tusku i PO.
Powód wszak jest prozaiczny i pokazuje w jaki sposób lider PO traktuje partnerów. A może po prostu Tusk nie miał czasu, bo akcja CBA wymusiła taki pospiech, lub po prostu zapominał, że oprócz Platformy jest jeszcze przystawka?
Sawicki: premier nie konsultował z nikim rekonstrukcji

Ludowcy czekają na obiecane spotkanie z premierem. Liczą, że podczas niego uda się porozmawiać o planach na najbliższe lata. Marek Sawicki uważa, że takie spotkanie powinno odbyć się przed zmianami. Najpierw należało omówić plany na przyszłość oraz strukturę rządu, a potem szukać rozwiązań personalnych - uważa Sawicki.
Czy ten przysłowiowy "języczek u wagi" od początków naszej transformacji ma prawo się oburzać? Czy nie dostają i tak za każdym razem dużo więcej, niż im się należy i wynika z wielkości poparcia?
Czy nie byli w tej koalicji, jak w żadnej poprzedniej, wielokrotnie traktowani z buta, przez co powinni już przywyknąć do swej roli?
Nie powiem, żeby mnie wielkie, zdziwione oczy pana Sawickiego specjalnie martwiły. Widziały gały co brały.
Inne tematy w dziale Polityka