Przypomniał mi się film z pamiętną rolą Al Pacino, gdzie jego bohater zostaje rzucony w nową rzeczywistość, gdzie noc miesza się z dniem (na północnej Alasce przez kilka letnich miesięcy słońce w ogóle nie zachodzi i kto nie jest do tego przyzwyczajony, marne ma szanse na sen). Brak snu go wykańcza, stopniowo doprowadza do szaleństwa.
Podobnie zachowuje się ostatnio nasz rząd.
Tylko bezsennością spowodowaną wizytą prezesa na Ukrainie chyba należy tłumaczyć tą nagłą nocną naradę w sprawie tamtejszych wydarzeń. Jak pamiętamy wcześniej przez kilka kolejnych dni nic się u nas nie działo, mimo że sytuacja była dynamiczna. Jednocześnie jak patrzymy na relację z "burzliwej" narady na myśl przychodzi kolejne słowo - bezradność.
Nocna narada u premiera ws. sytuacji na Ukrainie
Milczący i drapiący się po głowach panowie, to przygnębiający obrazek, ale jakże wymowny.
Nie ma patentu, nie ma pomysłu i ta sytuacja nie dotyczy tylko ostatnich wydarzeń na Ukrainie. Można odnieść wrażenie, że w Polsce rządzi stado dyletantów, którzy poza sztuczkami piarowskimi i kolejnymi ustawkami nie maja żadnej wizji i pomysłu na Polskę.
Boże uchroń nas od kataklizmów bo na swoich polityków od dawna już liczyć nie możemy.
Jak patrzę na ten "trust mózgów", na te "burzliwe obrady na zdjęciu, to coraz częściej mam niestety przed oczami szefa tego cyrku w takiej oto pozie.
Z jednej
strony coraz bardziej "brudne ręce" i osobista odpowiedzialność za korupcję, afery, a z drugiej postawa "co ja mogę".
Czy tylko ja mam takie odczucie?
Inne tematy w dziale Polityka
