andrzej111 andrzej111
836
BLOG

A może żydowskie, nie polskie?

andrzej111 andrzej111 Polityka historyczna Obserwuj temat Obserwuj notkę 12


Jak grom z jasnego nieba spadła na nas niezrozumiała decyzja oficjalnych czynników Izraela, aby ingerować w sprawie świeżo przyjętej, przez wydawałoby się niezależny polski parlament, ustawy walczącej z autorami kłamliwej narracji o polskich obozach zagłady. Sytuacja jest tym bardziej dziwaczna i zastanawiająca, bo jak przypomina polski premier Polska i Izrael w 2016 wydały wspólne oświadczenie, w którym sprzeciwiają się wszelkim próbom wypaczania historii narodów żydowskiego lub polskiego przez negowanie lub umniejszanie ofiary Żydów podczas Holokaustu lub stosowanie błędnych terminów takich jak "polskie obozy śmierci".

O tym, że sprawa jest poważna świadczy fakt, że nie dotyczy tym razem publikacji prasowych, lecz oficjalnych wypowiedzinajważniejszych izraelskich polityków. O tym, że nie mamy do czynienia ze zwykłym niezrozumieniem niech świadczy jednoznaczna wypowiedź  jednego z ważnych polityków , członka Knesetu i byłego ministra finansów Yair Lapida, który ma szanse zastąpić wkrótce na stanowisku premiera Izraela. "Potępiam polskie prawo, które próbuje zaprzeczyć współudziałowi Polski w holokauście. Narodził się w Niemczech, ale setki tysięcy Żydów zostało zamordowanych nie spotykając nigdy niemieckiego żołnierza. Były polskie obozy śmierci i żadne prawo nigdy tego nie zmieni." Jak widać nie ma tu miejsca dla wątpliwości, czy niedomówień.

Także Instytut Yad Vashem twierdzi, iż nowelizacja może "ograniczać wypowiedzi naukowców". Yad Vashem podkreślił, że jest przeciwny tej ustawie i wyraził pogląd, że "ograniczenia wypowiedzi naukowców i innych osób na temat bezpośredniego lub pośredniego współudziału Polaków w zbrodniach popełnionych na ich ziemi podczas Holokaustu są poważnym zniekształceniem". Coś podświadomie każe nam przeczuwać, że chodzi tu o badania i dokonania takich "naukowców" i "historyków", jak Jan Tomasz Gross.

Niektórzy publicyści, w tym niemieccy i izraelscy, pisząc o "polskich obozach" zasłaniali się stwierdzeniem, że chodzi im wyłącznie o miejsce położenia owych obozów nie przesądzając o ich autorstwie, czy sprawstwie. Ale czy posługując się podobną kalką nie można nazywać tych obozów "żydowskimi" biorąc pod uwagę, że nacja ta stanowiła większość więźniów? Nie przesądza to przecież także o niczym, a jednocześnie wskazuje, o które dokładnie obozy nam chodzi. Czy taka interpretacja i nazewnictwo jest do przyjęcia i zaakceptowania dla opinii światowej, a szczególnie tej najbardziej zainteresowanej?

Może warto przedstawić taki punkt widzenia w nieuchronnych jak widać konfrontacjach, aby na tym przykładzie uświadomić naszym  rozmówcom, jak bardzo zdradliwa jest obrana przez nich droga?


P.S.

Co ciekawe, ci sami którzy oponują przeciw karaniu za stwierdzenia o "polskich obozach", z wytrwałością godną większej sprawy cenzurują używanie przymiotnika "niemiecki" w odniesieniu do Holokaustu, zastępując go rzekomo synonimem "nazistowski". Problem w tym, że nie dla wszystkich są to synonimy. Prasa światowa, w tym część polskojęzycznej, robi wiele i jak się okazuje dość skutecznie, aby słowo nazizm nie kojarzył się z Niemcami. Dla typowego Amerykanina, czy Kanadyjczyka (ale okazuje się, że także dla części młodych Europejczyków) naziści, to najczęściej Polacy, a w ostateczności jacyś bliżej nieokreśleni obywatele mitycznego państwa Nazi posługujący się językiem nazistowskim. Faszystowskie, praktycznie oficjalne,  ruchy w Niemczech jakimś cudem umykają uwadze mediów światowych, natomiast tygodniami potrafią się one ekscytować kilkoma debilami ujawnionymi w dość dziwnych okolicznościach przez polską TVN. Piszę tu o prawie rocznym utrzymywaniu tematu w tajemnicy i ujawnionym "przypadkiem" w okolicach rocznicy wyzwolenia obozu w Oświęcimiu praktycznie razem z izraelskim sprzeciwem. Aż się chce zapytać, czy to przypadek? Choć jak mawiają niektórzy w polityce nie ma przypadków, są tylko gry i interesy.

Jeszcze jedna sprawa, polski rząd wyszedł przed szereg i chcąc być jeszcze milszym dla strony żydowskiej wyasygnował niedawno 100 milionów na renowacje nekropolii żydowskich. Jak widać są to stracone pieniądze i nie znajdują uznania po tamtej stronie. Może w przyszłości zamiast w muzea, czy cmentarze lepiej zainwestować we wpływowe dziennikarstwo, bo to jak widać lepiej popłaca.

andrzej111
O mnie andrzej111

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka