Od kilku dni antyrządowe media dostały sraczki politycznej i nie mogąc doszukać się rzeczywistej wtopy wzięły na warsztat ostatnią nominację w rządzie. Adam Andruszkiewicz, tak nazywa się problem, z którym opozycja sobie nie radzi.
A dlaczego? Bo za młody i bez odpowiednich kompetencji. Dlaczego za młody? Bo nie może być nawet podejrzanym z racji wieku o bycie TW. Ma chłop pecha, za późno się urodził. A jakie kompetencje potrzebne były za rządów PO na to stanowisko? Ano właśnie bycie tajnym współpracownikiem bezpieki. Dowód? Takie kompetencje miał właśnie minister (nie wiceminister) cyfryzacji w rządzie Platformy, zwanej dla jaj obywatelską, czyli Michał Boni.
Boni tak się nadawał na ministra cyfryzacji, jak Mucha na ministra sportu, Grad ministra skarbu państwa, Klich ministra obrony narodowej, Kopacz ministra zdrowia, a Rostowski ministra finansów! O takich tuzach, jak jeden z założycieli PO Andrzej Olechowski pseudonim "Must", wcześniej "Tenor", czy skandalista z FOZZ Dariusz Rosati, który pytał właśnie ostatnio o kompetencje Andruszkiewicza w związku z tą nominacją, nawet nie wspominam. A i sam szef tej ekipy Donald Tusk pseudonim "Oskar" pasował przecież w tej układance, jak nikt inny. Wymieniać można w nieskończoność. Nic dziwnego, że za ich rządów drastycznie wzrosło zadłużenie kraju, a Polakom proponowano szczaw i mirabelki z nasypu!
A teraz? Nie skorzystali z okazji, aby siedzieć cicho.
Ten się nie nadaje, za młody i nie ma na niego haków, bo nie był nigdzie uwikłany.
O ten się za to nadaje, bo był kapusiem, czyli ma odpowiednie według PO kwalifikacje i prawie do końca szedł w zaparte, za co dostał z "liścia" od Janusza Korwina-Mikke.
