Dzisiaj chciałam porozmawiać z Tobą o wyborach samorządowych. Nie tylko tych w wielkich miastach, na które wszyscy patrzą, ale też o tych w małych miasteczkach - szalenie ważnych i kompletnie niedocenianych. Powinniśmy iść do tych wyborów, czy sa na tyle mało istotne, że spokojnie możemy zostać w domach?
W małych społecznościach, w których można wzrokiem ogarnąć to, co jest do zrobienia, pewnie te wybory istotniejsze niż w wielkich. Raz, że lepiej wiadomo, kogo się wybiera. Dwa, że odpowiedzialność lidera wyraźniejsza. Trzy, że tu każdy mieszkaniec jest kompetentny, widzi to, co się zmienia, albo to, co powinno się zmienić. Łatwiej tez przypisać konkretne pieniądze celom, które się nimi finansuje.
Mówi się, że kto bierze duże miasta, bierze wszystko. A co z małymi miasteczkami, których w tym kraju jest sporo? Co to znaczy „wygrane wybory samorządowe”? Kto zgarnie więcej?
Dla mnie nie ma czegoś takiego, jak wygrane albo przegrane wybory samorządowe w całym kraju. Wygrywa lub przegrywa społeczność, ta dokładnie, która wybiera swoje władze. Partyjność, zwłaszcza w małych społecznościach, nie ma właściwie żadnego znaczenia. W sąsiadujących ze sobą gminach burmistrz albo wójt z tej samej partii mogą być najzupełniej różnie sprawnymi włodarzami. Mam wrażenie, ze tam gdzie ludzie dobrze się znają nie ma wielu kompletnych pomyłek, rozczarowań. Bezpośrednie wybory wójta, burmistrza, prezydenta miasta zwiększają odpowiedzialność wyborcy za oddany głos. I za ten nie oddany też.
Warszawa składa się z rad różnych szczebli - od rad dzielnic, po sejmik wojewódzki. Wiesz może, ilu jest w sumie warszawskich radnych? Taka ilość radnych to ułatwienie, czy rozmycie kompetencji?
W powiecie też wybierasz radnych gminy, powiatu i województwa. Nie ma tylko dzielnic. Nie pamiętam dokładnie liczby warszawskich radnych, jest ich, wraz z dzielnicami, pewnie około sześciuset. Myślę, że tak duża ilość radnych odpowiedzialność za całe miasto rozmywa, ale należy przecież pamiętać, że niektóre dzielnice, takie jak Ursynów, Mokotów, Ochota, obie Pragi, to przynajmniej sto kilkadziesiąt tysięcy mieszkańców każda. Ja lepiej od innych dzielnic znam Ursynów - nie chciałbym rezygnować tu ze swojej rady, wiem czym się ta rada zajmuje, śledzę podejmowane decyzje, także spory. Odnoszę wrażenie, że radni, wszystkich zresztą ugrupowań reprezentowanych w radzie dzielnicy, są aktywni w sprawach rzeczywiście rozstrzyganych w tutejszym urzędzie. I chciałbym, aby tak pozostało. Wiele ursynowskich spraw zostałoby „utopionych” w dwu milionowym mieście.
Co myślisz o upartyjnieniu samorządów? Nie chodzi mi o Warszawę, czy Katowice, bo tam to nieuniknione, ale o małe miasteczka, takie jak Pisz chociażby. Chciałam Ci powiedzieć, że upartyjnione sa nawet wybory sołtysów, chociaż to brzmi zupełnie kuriozalnie.
Pisz znam wakacyjnie, nie mogę odpowiedzialnie wypowiadać się o piskiej lokalnej polityce. Z tymi sołtysami chyba przesadzasz. Może się zapewne zdarzyć, że sołtys ma wyraziste partyjne afiliacje, ale przecież nie dlatego zostaje wybrany sołtysem. Zresztą te wybory nie są wyborami sołtysów. Jest dość oczywiste, że partyjność nijak się ma do domeny władzy samorządowej, jednak jest wolą wyborców, jaką przywiązują wagę do partyjności kandydatów. Tego nie da się odgórnie sterować. Nie wszystko w demokratycznym porządku będzie takie, jak sobie wymarzysz. Nie wszystkie decyzje, także wyborcze, będą przez Ciebie, albo przeze mnie ocenione jako racjonalne. Taka jest uroda demokracji. W skali kraju samorządność terytorialna, to rzecz cenna, z pewnością, w perspektywie minionych dwudziestu lat dobrze służąca Polsce i Polakom. Na ogół.
Wyobraźmy sobie, że dwoje głównych warszawskich kandydatów na prezydenta, czyli Gronkiewicz-Waltz i Bielecki startuje bez żadnego bagażu, nie znamy ich. Widzisz ich programy, kto miałby większe szanse?
Wybieramy nie teoretycznie, ale konkretnych ludzi - z ich dorobkiem, wiarygodnością, a także emocjami, jakie w nas wzbudzają. Ja tu mam autentyczny kłopot. Czesława Bieleckiego cenię bardzo, choć bywa nieobliczalny, także jako architekt (telewizyjna wieża Babel!). Siedział cztery miesiące w jednej celi w mokotowskim więzieniu z moim bratem w 1968 roku. To też coś buduje. Był, jako Maciej Poleski jednym z najbardziej interesujących publicystów prasy podziemnej w latach 80. Zna się na mieście, rozumie je, myśli samodzielnie i twórczo. To rzadkie cechy pośród współczesnych. Jest reprezentacyjny - świetnie mówi, wygląda, potrafi być uroczym rozmówcą. Czasem, jak powiedziałem, jest nieobliczalny, wybucha, nie potrafi słuchać opinii, których wartość -, albo, gorzej, których autora - lekceważy. Hanna Gronkiewicz-Walz sprawdziła się. Jest: spokojna, merytoryczna, deleguje uprawnienia, dotrzymuje umów. Dla mnie naprawdę trudny wybór. Sondaże jednak jednoznacznie wskazują zwycięzcę. Bardziej nawet w ewentualnej drugiej turze, niż w pierwszej.
Wszystko wskazuje na to, że Gronkiewicz przejdzie w pierwszej turze. To ogromna porażka PiS-u. Myślisz, że po ostatnich dość chaotycznych działaniach tej partii samorządówka to będą kolejne przegrane przez nią wybory?
Tak to zapewne będzie odczytane. Ale pozostanę konsekwentny - z punktu widzenia wyborców nie ma wyborów samorządowych w skali Kraju. Są wybory, których wynik mogę oceniać, w „mojej” gminie/dzielnicy, „moim” powiecie/mieście, w „moim” województwie. Jeśli się uprzeć przy ocenie pozycji partii politycznych, to odnieść by to należało do sejmików wojewódzkich i największych, powiedzmy, 20-30 miast. Tak, przy tych ograniczeniach pola oceny, PiS te wybory przegra. Będzie to bardzo dotkliwa porażka. Poza podkarpackiem, podlaskiem i małopolskiem nie widzę sejmiku, w którym PiS uzyskałby większość. Pośród wielkich miast nie widzę żadnego, ale nie znam sytuacji w Białymstoku, Tarnowie i Nowym Sączu.
Wróćmy do małych miasteczek - tam idzie walka na noże. Wczoraj pisałam o staroście piskim, którego zaatakowała z flanki była żona, najprawdopodobniej podpuszczona przez konkurencję. Zaatakowała obrzydliwie, ale konkurenci to natychmiast podchwycili i upowszechnili. Nie mieli żadnych cofnięć. Personalnych ataków jest sporo - ostatnio prasa rozpisuje się o Bieleckim i Łepkowskiej, a kiedy temat padł, bo jakoś nikogo życie na kocią łapę nie wzruszyło, zabrano się za samą Łepkowską. Co się dzieje? Przykład idzie z góry?
To też smak demokracji i wolności słowa. Lepiej to znosić, niż godzić się na ograniczenia. Choć, przyznam, czasem to obrzydliwe.
Byłeś radnym mazowieckiego sejmiku wojewódzkiego. Jak Ci się podoba praca w samorządach?
Bardzo mi się podobała. Mimo, że byłem w opozycyjnym klubie wobec rządzącej na Mazowszu z bezpieczną przewagą koalicji PO/PSL wybrano mnie przewodniczącym komisji kultury. Miałem wrażenie użyteczności mojej pracy. Inna rzecz, że województwo samorządowe ma, proporcjonalnie, o wiele więcej pieniędzy na kulturę niż rząd. Była to więc nie tylko pożyteczna, ale i bardzo wdzięczna praca. Tym bardziej, że w tej komisji zebrali się też nietuzinkowi radni. Zresztą, dotyczyło to wszystkich klubów - z PiS i PSL’em włącznie.
Ban grozi za:
- wycieczki ad personam, zwłaszcza za atakowanie członków mojej rodziny i moich bliskich;
- chamstwo;
- atakowanie innych uczestników dyskusji;
- kłamstwa i pomówienia;
- trollowanie i spam.
Banuję raz, za to skutecznie. Bany są nieodwołalne. Wszystkie przypadki klonowania i trollingu natychmiast zgłaszam Administracji Salonu 24.
pozdrawiam i życzę miłej dyskusji
Andrzej Celiński
rys. Cezary Krysztopa
Rysunek zawdzięczam Cezaremu Krysztopie. Dziękuję. AC
Andrzej Celiński
Utwórz swoją wizytówkę
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości