Mimo ogólnej opinii "Projekcja" to nie tylko termin psychologiczny, to zjawisko tak stare, jak ludzka świadomość, subtelna sztuczka umysłu, który nie potrafi unieść całej prawdy o sobie samym. To jak cień rzucany na ścianę jaskini, jak w platońskiej alegorii: widzimy kształty, ale nie źródło światła. Projekcja jest mechanizmem obronnym, ale też opowieścią o tym, jak bardzo boimy się siebie nawzajem i siebie samych.
Czym jest projekcja? Najprościej: to akt przypisywania innym tego, czego nie chcemy dostrzec w sobie. Ktoś, kto sam czuje zazdrość, zarzuca ją innym. Ktoś, kto odczuwa agresję, widzi ją wszędzie wokół. Projekcja to nieświadome przerzucanie wewnętrznego ciężaru na zewnętrzne obiekty, niczym dziecko, które nie potrafi unieść gorącego kamienia i podaje go dalej.
Projekcja nie dotyczy tylko jednostki, to zjawisko społeczne, polityczne, kulturowe. Narody projektują swoje lęki na sąsiadów. Religie na "niewiernych". Partie polityczne na opozycję. Projekcja to również źródło mitów, stereotypów i uprzedzeń. Kiedy nie radzimy sobie z własną słabością, znajdujemy kogoś, kto ją "ucieleśnia" - i atakujemy go.
Najczęściej dotyczy ona ludzi, którzy nie mają kontaktu z własnym wnętrzem, albo stracili go dawno temu. Ludzi, którzy nie nauczyli się być z sobą szczerzy, bo świat nauczył ich, że introspekcja boli bardziej niż ucieczka. Tak naprawdę jednak projekcja dotyczy nas wszystkich. To uniwersalne narzędzie psyche, które pozwala funkcjonować w rzeczywistości, zanim nauczymy się ją widzieć bez filtrów.
Może zatem projekcja nie jest tylko błędem. Może to forma przejściowa jak sen między nocą a przebudzeniem. Mechanizm, który mówi: "Jeszcze nie jesteś gotowy, by zobaczyć to w sobie – więc zobacz to w kimś innym. Naucz się tego kształtu. Oswój go. A potem wróć do lustra."
Ciekawą perspektywę daje Jung, który uważał, że to właśnie poprzez projekcje spotykamy swoją ciemną stronę, cień. I dopiero kiedy ją rozpoznamy, przestaje nami rządzić. Zatem projekcja to nie tylko obrona, ale też zaproszenie. Kiedy ktoś nas irytuje "bez powodu", może warto zapytać: Dlaczego tak na to reagujemy?
Projekcja paradoksalnie jest jak mapa do miejsc, których nie chcemy odwiedzać, ale to właśnie tam, jak wiemy z baśni i mitów, leżą skarby. Naszym skarbem jest tu poznawanie siebie.
Choć projekcja wydaje się ucieczką od odpowiedzialności, od prawdy, od samego siebie, paradoksalnie może stać się jednym z najważniejszych narzędzi samopoznania. Z pozoru działa jak zasłona: przykrywa to, co trudne do przyjęcia. Zasłona ta, jednak jeśli się jej dobrze przyjrzeć, nie ukrywa, ona wskazuje. Projekcja mówi więcej o nas niż o tych, na których ją rzucamy.
Kiedy projektujemy, nieświadomie wystawiamy na zewnątrz to, czego nie potrafimy zobaczyć w naszym wnętrzu. Nasze lęki, gniew, poczucie winy, zazdrość, wszystko to dostrzegamy w innych, bo nie chcemy widzieć tego w sobie. To mechanizm obronny, ale też, jeśli jesteśmy gotowi, zwierciadło. Nie każde lustro pokazuje prawdę wprost; niektóre robią to przez zniekształcenie. I właśnie tam warto się zatrzymać.
Każdy człowiek, który budzi w nas silne emocje, szczególnie te niewspółmierne do sytuacji, staje się symbolicznym posłańcem. Nie mówi niczego o sobie, ale niesie wiadomość o nas. Im bardziej ktoś nas drażni, tym większa szansa, że niesie cząstkę nas samych, której nie uznajemy. Czy to nie ironia, że obcy ludzie tak często noszą nasze własne tajemnice?
Projekcja, gdy zostanie rozpoznana, działa jak latarnia zanurzona w mroku nieświadomości. Oświetla to, co wyparte. A wyparte nie znika, ono czeka. Prędzej czy później i tak do nas wróci, w snach, w napięciach ciała, w powracających konfliktach. Jednak gdy zaczniemy śledzić własne projekcje, jak tropiciel śladów w lesie, zaczniemy też podążać za własną prawdą.
To trudna droga. Wymaga odwagi, by przestać obwiniać. By nie zapytać: "Dlaczego on mnie tak irytuje?", ale "Dlaczego tak silnie reaguję?" I nie chodzi o to, by wszystko brać do siebie. Chodzi o to, by odzyskać to, co zostało oddane, często w dzieciństwie, w bólu, w zawstydzeniu. Projekcja może być początkiem powrotu do siebie.
A więc paradoksalnie im więcej projektujemy, tym więcej mamy materiału do pracy nad sobą. To nie grzech, to wskazówka. Projekcja to nieświadomy list, który piszemy do siebie, wysyłając go przez innych ludzi. I kiedy zaczynamy go czytać, litera po literze, nagle okazuje się, że to, co było o "nich", zawsze było o nas.
Źródło
Zdjęcie Google
Inne tematy w dziale Rozmaitości