
Dżdżownica ma smutne życie…
Gdy zima już gruntu nie chłodzi,
Żywota nie chce wieść skrycie,
Więc z ziemi na wierzch wychodzi…
Ku słońcu swe ciałko wystawia,
Lecz że ma niewiele rozumu,
Wypełza na chodnik z radością,
Nie spodziewając się tłumu…
I ginie pod złowieszczym butem,
Śmiertelną bladością okryta,
Trup gęsto się ścieli za trupem,
I nikt o jej prawa nie pyta…
Nikogo dżdżownica nie wzrusza,
Co pełza nie wiadomo po co,
Wśród ludzi, w promieniach słońca,
A przecież żyć mogłaby nocą…
No tak, bo to słońce nie dla niej,
Nie dla tak nędznej istoty,
Co mdłym odwłokiem szokuje,
I skrywać go nie ma ochoty…
A jednak to Boże stworzenie,
Co też chce żyć na tym świecie,
I słuszne jest oto twierdzenie:
Ze nic o dźdźownicy nie wiecie…
O tym co boli i wzrusza,
Tę marność nad marnościami,
I jak przepełnione jej życie,
Smutkami i radościami…
Przechodniu kroczący z pośpiechem,
Miej litość, to biedne stworzenie,
Co los swój znaczony ma pechem,
Lecz ufne na życie spojrzenie… ;-)
Inne tematy w dziale Rozmaitości