Czasami jest to przyjaciel niewygodny - takim był dla Chin Kim Jong-il. W tak delikatnej chwili przyjaciel pozostaje przyjacielem, temu chiński rząd chciał dać dowody stojąc po stronie reżimu północno-koreańskiego, wspierając swego sąsiada pragnał ostrzec innych, począwszy od Amerykanów, przed pokusą przyspieszenia zmian w Pyongyang. Chinscy przywódcy przekazują światu dewizę "nie dotykaj mojej Korei Północnej"... ale jednocześnie są zirytowani swym "bliskim przyjacielem".
Od ponad dekady bez szacunku dla towarzyszy z północnego zachodu Pyongyang nie byl w stanie pojąć chińskiej drogi do socjalizmu preferując bardziej niebezpieczną izolację ekonomiczną i militarną łącznie prowadzeniem eksperymentów z bronią jadrową.
Z punktu widzenia geopolitycznego Pekin nigdy nie opuscił Pyongyang'u dając mu wsparcie ekonomiczne i militarne oraz zaopatrując w niezbędną energię cieplną.
Koszmarem dla Chin mógłby być upadek reżimu na wzór NRD z 1989 roku, przymusowo jednoczac dwie częśći Półwyspu Koreańskiego. Napływ uchodźców na terytorium Chin mógłby jeszcze bardziej wzrosnąć, obecnie północno-koreańscy uciekinierzy przechodzą przez zamarzniętą rzekę YALU do Chin, potem udają się do Korei Południowej.
Po ogłoszeniu zgonu Kim Jong-il'a Pekin wysłał swe wojska w rejon "mostu przyjaźni", zaostrzył kontrolę na granicy północno-wschodniej części Chin. Nadal można "podziwiać" ruiny tego mostu zniszczonego przez Amerykanów podczas wojny koreańskiej na początku lat 50-tych. Dodam dla przypomnienia, że chińska armia stanęła po stronie Korei Północnej biorąc udział w działaniach wojennych, [syn Mao Zedong'a nawet poniósł śmierś].
Jednolita Korea mogłaby umożliwić Amerykanom przybycie na te tereny, wówczas Chiny stały by sie "otoczone" sąsiadami takimi jak Japonia, Filipiny, Wietnam, kraje pod silnymi wpływami USA. Dla Pekinu idealnym scenariuszem jest stopniowa transformacja Koreii Północnej, co oznacza kraj mniej agresywny, otwarty gospodarczo, w którym Chiny mogą inwestować bez obaw, a nawet zdelokalizować niektóre gałęzie swego przemysłu. Scenariusz ten nie był możliwy za czasów "wielkiego wodza",mimo kilku wizyt roboczych w Chinach, podczas których omawiano główne punkty sukcesów chińskiego neo-kapitalizmu w nadzieji przekształcenia i otwarcia pustelniczego kraju.
Poniżej przedstawiam dokument TV północno-koreańskiej nakręcony podczas wizyty Kim Jong-il'a w Chinach, oddaje on wspaniale atmosferę propagandy niemalże z lat 50-tych (ciekawe od 1:11min)
Trudno jest ocenić czy oczekiwane przez Chiny stopniowe zmiany przyniosą rezultaty, czy trzecie pokolenie dynastii Kimów zadomowi się na dobre na tronie czy tez generalicja z kilkoma kilogramami wojskowych odznaczeń na swych mundurach pokieruje ostatecznie zrujnowanym krajem z bronią jadrową. Jedno jest pewne - chiński ojciec chrzestny nawołuje Amerykę aby nie ingerował w to co się dzieje, czy może sieę zdarzyć w Pyongyang pod groźbą znalezienia Chin na drodze!
..."odejście przyjaciela jest na pierwszym planie". Korea Północna pozostaje nadal w epicentrum wielkiego frontu zimnej wojny.
Inne tematy w dziale Polityka