Oglądałęm wczoraj na WSI24 wywiad Miecugowa z niejakim Sewerynem ...... nie pamietam - prezesem jakiegoś towarzystwa żydowskiego w Warszawie. Nie mogłem oderwać oczu i uszu.Ten PAn nienaganną literacką polszczyzną cichutko opowiadał niesamowite rzeczy. Dowiedziałem się z tego że: Miecugow jest Żydem i nie chodzi mi o ten fakt ale o to że nigdy tego nie powiedziano oficjalnie, miałem wrażenie że sam Miecugow jest prerażony tym faktem że poszło to na antenie; Pan opowidał że jest mu bardzo smutno i bardzo go boli że sprawa mienia żydowskiego nie została jeszcze załatwiona (stwierdził że Zydzi przed wojną płacili 30% podatków i w zasadzie tyle powinni otrzymać zwrotu); przejechał się totalnie po władzach żydowskich w Polsce (Surlej i jakaś Golda ale nie pamietam nazwiska). Najciekwasze jednak było to że na antenie telewizji opowiadał jak to on i jego kolega nie zostali poczęstowani kawą u tego Pana Surleja i w zasadzie była to zbrodnia niewybaczalna. Dziwi mnie to że w zasadzie można zglanować człowieka publicznie i opowiadac prywatne rozmowy i spotkania. To duzo mówi o mentalnosci. Z jego wypowiedzi przebijała wielka pycha oraz niesamowita więź z własnym narodem (oc\ywiscie żydowskim) i pewna pogarda do innych. Miałem wrażenie że jest on dumny że Żydzi trzymają wszystkich za pysk. Żeby było jasne: nie jestem antysemitą, ale zaskoczyła mnie ta szczerosć rozmowy i rzeczywiste pokazanie natury Żydów. Nie jest to natura przyjazna dla nie-Żydów. Miałem wrażenie, że Miecugow też miał przerażoną minę i że ta rozmowa wymknęła mu się spod kontroli.
Inne tematy w dziale Rozmaitości