Na całym świecie były tylko trzy frakcje sympatyzujące z Pis: Fidesz na Węgrzech, Torysi w Wielkiej Brytanii i Donald Tramp w USA. Z tym że Orban woli Putina od Kaczyńskiego, Brytyjczycy stają się kolonią UE i Pis już chyba zrezygnował z pójściem za nimi na dno i ogłaszania Polexitu a Tramp właśnie musi pakować walizki i w najlepszym przypadku pójść na polityczną emeryturę.
Pis a zwłaszcza Duda postawili wszystko na jedną kartę i bardzo mocno sympatyzowali z Trampem, co na początku spotkało się z chłodną reakcją ale z czasem przyniosło efekty odwzajemnienia sympatii Trampa do Dudy. Efektem tej sympatii były chyba dwie wizyty Trampa w Polsce i jedna wizyta Dudy w Białym Domu, po za tym spotkali się kilkukrotnie. Było dużo pochwał i obietnic z obu stron i to by było na tyle co udało się pisowi z Trampem ugrać.
Pis miał dużo szczęścia że w okresie kiedy rządził Prezydentem Stanów Zjednoczonych był Tramp który darzył sympatią mocno prawicowe rządy, można było się powoływać na sojusz z USA i słyszeć dużo pochwał jak to Ameryka kocha Polaków. No ale dzień dziecka się właśnie skończył i Prezydentem USA zostaje Biden który uważa rządy pis za rządy autorytarne z ciągotkami dyktatorskimi, dodatkowo z automatu dobrzy przyjaciele mojego zażartego wroga w najlepszym przypadku są ignorowani i często traktowani podejrzliwie. Dodatkowo Joe Biden to dobry przyjaciel Tuska który dla Pis jest wrogiem publicznym numer jeden. Duda nie ma co liczyć na odwzajemnienie jego sympatii do Prezydentów USA.
I tak oto pis postawił wszystko na jedną kartę i w efekcie z jednego z faworytów Prezydenta USA, staje się banitą u jego następcy. Na kogo teraz powoływać się będzie rządowa propaganda? Pozostaje już jedynie retoryka zamkniętej twierdzy broniącej się przed wszystkimi w obronie prezesa.
