Nie ma chyba bardziej skompromitowanego w ostatnim czasie. Mieliśmy tego przykłady również na naszym podwórku. Z tym tytułowym hasłem jest więc tak jak z sienkiewiczowskim Kalim, hasło powinno brzmieć: „niech wygra nasz futbol” i użyjemy wszelkich dostępnych metod aby tak się stało. Niejako per analogiam z naszego podwórka dodałbym jeszcze to: „rozstrzygnijmy to w pierwszej turze”. Ale zostawmy na razie nasza piaskownicę i zwróćmy nasze oczy na wybory szefa światowej federacji piłkarskiej. Chociaż trudno od tego uciec ponieważ człowiek trzymający się kurczowo władzy jest wszędzie jednaki i zawsze jest to widok bardzo przygnębiający dla refleksji nad kondycją ludzką. Czy to będzie tracący poparcie rząd z przybudówkami, czy nieudolny zarząd gminnej spółdzielni czy kacyk w jakimś bantustanie albo starający się o reelekcję prezydent federacji sportowej, która została zamieniona w przedsiębiorstwo handlowe. Zawsze są te same nieszczere uśmiechy i klaka, która trzyma go ponieważ tenże gwarantuje im co najmniej spłatę zaciągniętych pod sufit kredytów.
Nie śledziłem dokładnie obrad. Wystarczyło mi wystąpienie trwającego na swoim stolcu obecnego przewodniczącego. Nowo-stary przewodniczący po wyborze powiedział do elektorów: „jak ja was bardzo lubię”. I ten obrazek nasunął mi sceny z bajki dla dzieci, gdy Gargamel (co za podobieństwo fizyczne!) zacierając ręce mówił: „jak ja was lubię moje kochane smerfy”. Zajrzałem więc do Wikipedii aby zobaczyć losy nowo-starego szefa. W bardzo ścisłych władzach jest od roku 1981. W tym czasie zdarzył upaść mur berliński, rozpadł się ZSRR, nastąpiło zjednoczenie Niemiec. A on trwa i trwa. Za jego panowania na Mundialu gospodarzom sprzyja nieprawdopodobne szczęście, każdorazowym wyborom organizatora Mundialu towarzyszą dziwne znaki na ziemi oraz – jak pokazują ostatnie wydarzenia – tłuste przelewy na konta w bankach na wyspach Hula-Gula.. A jego nic nie rusza. Po prostu kryształ nie do rozbicia cały pokryty teflonem.
Ale wróćmy nasze podwórko, do naszej piaskownicy. Oto w owych wyborach bierze udział wielki niegdyś piłkarz Zbigniew Boniek (dziś fan peło). Jednak jego relacja z tego ważnego wydarzenia dla losów futbolu na najbliższe lata to relacja z imprezy „u cioci na imieninach”. Ponieważ nie śledziłem dokładnie obrad to może ktoś wie czy Zibi wygłosił może coś konstruktywnego na tym zebraniu? Bo ja widziałem tylko robione przez niego zdjęcia drzemiących otyłków oraz fotografowanie się z egzotycznymi braćmi w fifa-niu. Oczywiście powodowało to entuzjazm gimbazy wszystkich roczników lajkującej te jego eventy na twitterze. Z twitterem to w ogóle bardzo dziwna sprawa. Ile razy zajrzę tam to niezmiennie straszy mnie link do follow-ania Tuska, Sikorskiego et consortes. I zawsze przychodzi mi do głowy pytanie? Kto im to opłaca, te linki? No przecież nie Twitter Co. Sami to płacą z własnej kieszeni?
Mógłby ktoś powiedzieć a co mnie te ich wybory obchodzą? No to postawmy pytanie. A kto płaci z dosypianie elektorów na wyżej wymienionych wyborach? Oni to organizują ze składek członków federacji piłkarskich? Na wodę sodową by im nie wystarczyło. Wystarczy wejść na stronę międzynarodowej federacji piłkarskiej aby zobaczyć kto jest sponsorem ich wielkich rozgrywek. Przejrzyj tę listę czytelniku s sprawdź jaki masz telewizor, jakich butów używasz do biegania, jaką colę piszesz, gdzie jesz hamburgera, jakiego oleju używasz w swoim samochodzie, czyj gaz płonie na twojej kuchence a może się okazać, że finansujesz to cen cały cyrk zupełnie nieświadomie. Puk, puk ze szklanego pudełka, obudź się składkowiczu, wybrali ci prezydenta.
Inne tematy w dziale Rozmaitości