Jaki był Stefan zanim To się stało? Nijaki. Ani zimny, ani gorący. Taki zupełnie letni. Pasował do wszystkich i do nikogo. Gdyby mieć jakiś wzorzec nijakości ludzkiej to powinien być zakopany w Sevres.
Tak było do Tamtego momentu.
Od Tego momentu Stefan gorąco i namiętnie zaczął nienawidzić rzeczywistości, w której przyszło mu żyć. Nienawidził całowania po rączkach koleżanek w pracy. Ale ślinił mówiąc „całuję rączki”, „kłaniam się uniżenie”. Gdy to zrobił to szczerze i bezgranicznie nienawidził siebie samego za to uniżenie.
Stefan był perfekcjonistą. Jego celem było dojście do takiego stanu, gdy zacznie nienawidzić tego, że nienawidzi. Na razie był ciągle daleko od tego ideału. Po prostu kochał nienawidzić.
W piekle była duża feta po tym, gdy Abaddon podpisał ze Stefanem cyrograf. W rankingu upadłych ludzi Stefan zajmował od początku jedno z czołowych miejsc. Przeciętni szatani, nigdy w historii nie wymieniani z nazwiska, ci którzy przez wieki sypali tylko ziarna kąkolu do worków z nasionami zbóż z nienawiścią patrzyli na przechadzającego się po piekle Abbadona, który pysznił się swoim sukcesem.
Stefan nienawidził światła. Tak było zawsze odkąd sięgał pamięcią w swoje życie. Chociaż tych chwil refleksji szczerze nienawidził. Nawet gdy wtedy gdy nie podpisał Tego co podpisał. Choć to trudno sobie wyobrazić, to uwielbiał dni zasnute mgłą, z ciężkim, niskim pułapem ołowianych chmur. Z bezwietrznym zaduchem i gnilną stęchlizną. Uwielbiał to, bo wiedział, że inni tego nie znoszą. A on cieszył się tym jak małe dziecko nową zabawką.
Stefan nienawidził Słońca. Codziennie wieczorem śledził prognozę pogody. Gdy miało być słonecznie, to budziła się w nim silna motywacja do Wielkiego Czynu. Nastawiał budzik na godzinę przed jego wschodem. Jechał szybko w sobie znane, ustronne miejsce. Czy to miał być dzień upalny czy mroźny. Nie miało to żadnego znaczenia. Czekał na pierwszy brzask. Wtedy odwracał się tyłem do niego, szybko zdejmował spodnie do gołego, klękał tyłkiem odwrócony do wschodzącego Słońca. Tak aby dobrze widziało gdzie on je ma.
Ze łzami w oczach szeptał swoje namiętnie zaklęcia.
A masz! A masz! A masz!
Inne tematy w dziale Rozmaitości