Na wsi, gdzie akurat zaległem, nie mam telewizji. Celowo. Ze światem łączę się jedynie przez Internet – rano i wieczorem po pół godziny. Także celowo. Najpierw ściągam pocztę, odpisuję na maile, a potem wchodzę na portale i… z rezygnacją wyłączam laptop. Obłęd i psychodelia. Wariaci i cynicy, mitomani i paranoicy, dewoci i ateiści, „Fakty i Mity” i „Gazeta Polska”, wszyscy skłębieni w jednym buzującym kotle. Zamiast po chochlę – do mieszania w tej narodowej breji – sięgają po krucyfiks. Gdyby mogli pewnie naostrzyliby jego krańce, by móc skuteczniej ranić.
Pod pałacem prezydenckim został wypuszczony dżin nienawiści do krzyża. Padły pod jego adresem takie słowa i wykonano w jego stronę takie gesty, że kwalifikuje się to do narodowej ekspiacji. Coś pękło w przestrzeni publicznej, co sprawi, że nie będzie ona już taka sama. Splugawiono ważny symbol, pokazano, że nie ma świętości, której nie dałoby się sprowadzić do parteru. Żenujące wydarzenia pod pałacem prezydenckim przyczyniły się nie do obrony krzyża, ale do gwałtownego przyspieszenia procesu laicyzacji życia publicznego. Pozwoliły skrzynąć się rozproszonym i słabo dotychczas zorganizowanym ateistom, wolnomyślicielom oraz osobistym nieprzyjaciołom Pana Boga. To oni odnieśli największy sukces.
Na ramionach krzyża przysiadły też pierwsze polityczne sępy. Pozostałe czujnie krążą nad nim. Dla nich nastał czas żerowania. Właśnie zwołują się na polityczną ucztę. Będą wydziobywać, ile się da z ludzkich emocji, a tam gdzie trzeba, umiejętnie je podkręcić. Ich łyse głowy i pozbawione pierza szyje zanurzać się będą w społecznej tkance, wyszarpując z niej co bardziej smakowite cząstki. Będą skakać sobie do oczu i dziobać wzajemnie, bo każdy z sępów marzy być mieć na krzyż monopol. Nie ustaną dopóki nie strawią ostatniego kawałka. Skończą, kiedy pojawi się goły szkielet. Wtedy odfruną.
I tak oto pod krzyżem, pod tym najświętszym znakiem, Polak Polakowi stał się sępem, a nie bratem.
www.eckardt.pl
Inne tematy w dziale Polityka