Maciej Eckardt Maciej Eckardt
144
BLOG

Czy wyście się blekotu najedli, Migalski?

Maciej Eckardt Maciej Eckardt Polityka Obserwuj notkę 9

Dokazywał już wcześniej. Kłapał urokliwie, szarpiąc radośnie prezesa po nogawkach. Od czasu do czasu kąsał prezesowe łydki. Tym razem doskoczył do tyłka, w którym boleśnie zatopił kły swojej krytyki. Wprawdzie obyło się bez szczękościsku, niemniej stało się – ogar zaatakował basiora. Nie w kniei, ale na otwartej przestrzeni. Każdy mógł zobaczyć kępy sierści w pysku zuchwalca i zadowolone płonące żarem ślepia. Kwestią czasu jest więc zemsta watahy i upokorzonego przewodnika stada.

A co wataha zrobi z Migalskim? Ano najpierw wypuści na wszelkie możliwe fora internetowe karnych trolli, którzy będą rozjeżdżać delikwenta kalumnią, epitetem i bluzgiem. Taka ich rola. Potem do akcji przystąpią Strażnicy Starego Zakonu, którzy będą udowadniać, że Migalski przeszedł na ciemną stronę mocy, czego wynikiem jest jego oczywista dysfunkcja intelektualna i postępujące kołowacenie umysłu oraz polityczne matołectwo. Następnie do akcji wkroczy „Gazeta Smoleńska”, która piórem red. Sakiewicza ogłosi, że Migalski napił się ruskiej wódki, którą zagryzł białoruskim ogórkiem, co jasno pokazuje, że to sowiecki agent, tyle że dotychczas uśpiony.

Na koniec głos zabierze sam prezes. Z twarzą znamionującą absolutną pewność siebie, oznajmi w te mniej więcej słowa: Tak, wiedzieliśmy, że ciemna strona mocy kusi Migalskiego. Dzisiaj mogę powiedzieć, że Migalski nie miał w sobie dość mocy, by sprostać sile ciemnej strony. Wiem, ale nie mogę powiedzieć, co wiem, bo gdybym powiedział, co wiem, to nie wiem, czy to co wiem, nie byłoby straszniejsze od tego, czego nie wiem, a co mógłbym powiedzieć, gdybym wiedział. Z tym panem nie będziemy już mieli przyjemności. Jego moralność w stosunku do nas okazała się jednym wielkim imposybilizmem. Czynni tu byli inni szatani, którzy wmówili Migalskiemu, że białe jest czarne, a czarne białe, choć wszyscy wiedzą, że jest odwrotnie: to czarne jest białe, a białe czarne…

Tak, doktorze Migalski, doigraliście się. Znielubił was prezes, znielubi wataha. Nikt was nie będzie lubił. No, może ja trochę. Za ten list otwarty.

-----------------------------------------------------------

Kilka wyimków z Migalskiego:

“Nie może być tak, że atakuje Pan dziennikarzy personalnie, że poucza ich Pan, że zarzuca im Pan pisanie haniebnych bzdur i hiperoportunizm, że odnosi się Pan do ich życia osobistego. Zwłaszcza jeśli dotyczy to dziennikarzy, którzy na dźwięk słowa „PiS” nie toczą piany z ust. Jak mamy wygrywać wybory, jeśli Pan jest na stałej wojnie ze światem mediów? Jak mamy zwyciężać, jeśli kolejne stacje radiowe i telewizyjne są obiektem naszych ataków? Czy wyobraża Pan sobie Donalda Tuska rugającego szefów największych mediów?”

“Główną twarzą PiS stał się Antoni Macierewicz, a naszym głównym przekazem medialnym – wyjaśnienie tragedii smoleńskiej i walka o krzyż”.

“Nie możemy stać się ugrupowaniem zwycięskim jeśli poprzestaniemy tylko na tym, jeśli ograniczymy się jedynie do ekspozycji Pana i ludzi do Pana się upodabniających. Partia nie może przypominać grupy nieodróżnialnych od siebie agentów Smithów z Matrixa, którzy byli multiplikacją jednego człowieka. A Pan nie może ogrywać roli Herbertowskiego  Damastesa z przydomkiem Prokrustes. Musimy być wielobarwni, wielopłaszczyznowi, wielogłosowi”.

“Jesteśmy partią coraz bardziej się zawężającą, coraz bardziej ekskluzywną. Co z tego, że za chwilę dołączy do nas trzech czy czterech polityków, których wcześniej się Pan pozbył? Co z tego, że jednego doktora zastąpi Pan innym, a jedną panią – drugą panią? Faktem pozostaje, że jesteśmy od pięciu lat ugrupowaniem coraz bardziej się zawężającym”.

“Nie może być tak, że po najwyższe stanowiska można sięgnąć z dnia na dzień i z dnia na dzień także je stracić, tylko dlatego, że taka jest Pana wola”.

www.eckardt.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (9)

Inne tematy w dziale Polityka