„Politykę uważa się za drugi najstarszy zawód świata.
Doszedłem do wniosku, że jest bardzo podobny do pierwszego”
Ronald Reagan
Zakończył się proces, który traktujemy jako bardzo ważny i radosny: proces rekonsolidacji prawicy w PiS – powiedział prezes PiS Jarosław Kaczyński a propos powrotu synów marnotrawnych z Polski Plus na łono swojej partii. Wczorajsza konferencja poświęcona temu wydarzeniu w niczym nie przypominała jednak radosnego święta jedności. Szef PiS sucho zreferował temat na tle Jerzego Polaczka i Kazimierza Ujazdowskiego, wyraźnie w tym dniu niewyraźnych. Śladu nie było po radości, a miny skruszałych uciekinierów mówiły same za siebie.
Liderzy Polski Plus wracają do PiS-u znacznie gorszego niż ten, z którego uciekali. Powody dla których zdecydowali się na rejteradę nie ustały. Wręcz przeciwnie, choroba, która w PiS-ie żyć im nie dawała wyraźnie się rozwinęła, zahaczając o zachowania z pogranicza poczytalności. Ostatnie szarpnięcia cuglami, zmuszanie członków do samokrytyki, wymuszanie bezwzględnej lojalności wobec prezesa oraz uczestnictwo w groteskowej krucjacie partyjno-religijnej, to zapewne ostatnie rzeczy, o których marzyli liderzy Polski Plus, kiedy opuszczali PiS.
Dzisiaj te niechciane marzenia stały się ich udziałem. Co więcej, muszą je żyrować i udawać przed konserwatywnym elektoratem, do którego się odwołują, że pomieszanie egzaltacji i transu z wyrachowaniem i cynizmem, to znak rozpoznawczy współczesnej polskiej prawicy. Biorą tym samym pełną odpowiedzialność za degradację słowa prawica, co więcej, stają się współwinni cynicznej podmianie semantycznej tego pojęcia przez hurra-patriotyczny miazmat polityczny, jakim jest dzisiaj Prawo i Sprawiedliwość.
– Nie chcemy brać udziału w walkach plemiennych między PiS a PO. To nie jest nasz model uprawiania polityki – grzmiał w styczniu tego roku Jerzy Polaczek. – Mamy nową, własną partię polityczną, mamy Polskę Plus – niezależną, centroprawicową alternatywę wobec mało ambitnej PO i awanturniczego PiS. Mamy instrument, który pomoże nam uzdrawiać polskie życie publiczne i przywrócić polskiej polityce powagę – dopowiadał inny lider Polski Plus, Jarosław Sellin. Dzisiaj ten instrument wylądował w partii, której miał być przeciwieństwem. Wylądował na dodatek w samym centrum tak odrażającej dla Polski Plus plemiennej wojny.
Idźmy dalej: – Nie jesteśmy sierotami politycznymi po PiS-ie. Naszą „rodziną” są ludzie, którzy chcą realizować misję publiczną, zachowując kręgosłup i odwagę cywilną – mówił odważnie dla „Gościa Niedzielnego” Jerzy Polaczek w lutym 2010 r. – W tej chwili mamy 8-osobową reprezentację w Sejmie. Ale myślę, że setki tysięcy polskich rodzin mają serdecznie dość plemiennych walk między PiS-em i Platformą. Dlatego wierzymy w ludzi, którzy szukają pozytywnego przykładu uprawiania polityki – dopowiadał. Co dzisiaj może tym „setkom tysięcy polskich rodzin” powiedzieć Polaczek? Ano, witajcie w PiS-ie!
I na koniec jakże urokliwie pożegnanie Polski Plus z Polakami, zamieszczone na partyjnym portalu, osadzone – nomen omen – w czarującej poetyce klepsydry: Łączymy się zatem z Prawem i Sprawiedliwością – największą patią opozycyjną. Serdecznie dziękujemy wszystkim, którzy przez ten portal nas wspierali i z nami sympatyzowali. Nie odchodzimy ze sceny. Nasza sprawa pozostaje wciąż ważna. Bądźcie z nami nadal – Andrzej Walkowiak, Redaktor Naczelny, poseł.
Amen.
www.eckardt.pl
Inne tematy w dziale Polityka