Maciej Eckardt Maciej Eckardt
1609
BLOG

Pan prezes pisze posłanie

Maciej Eckardt Maciej Eckardt Polityka Obserwuj notkę 66

Przeczytałem „posłanie Jarosława Kaczyńskiego do ambasadorów i europosłów”. Zasępiłem się. Mamy niewątpliwie do czynienia z dyplomatycznym dziwolągiem, o którym będzie głośno nie tylko ze względu na jego merytoryczną zawartość, ale także formę – dość ekstrawagancką, by nie powiedzieć ekscentryczną, jak na zwyczaje międzynarodowe. Tekst byłego premiera trudno uznać za analizę geopolityczną – co często czynią na łamach wpływowej prasy byli szefowie rządów – gdyż poziom argumentacji, jak i chaotyczność wywodu nie są, delikatnie rzecz ujmując, przedniej marki.

Z tekstu Jarosława Kaczyńskiego ambasadorowie i europosłowie dowiedzieć się mogą, że Polska była psem przewodnikiem państw Europy Środkowo-Wschodniej oraz Gruzji, czemu patronował Lech Kaczyński, a któremu kłody pod nogi rzucali rosyjscy imperialiści oraz psubraty z Ameryki i Unii Europejskiej. Na ołtarzu wspólnych interesów z Rosją złożyli oni Polskę i jej dziedzictwo „Solidarności”, a także niezależność państw, które wyrwały się spod kurateli Kremla. Szczególnie bolesna jest, jak sugeruje Kaczyński, rejterada Ameryki w sprawie tarczy antyrakietowej, którą bracia Kaczyńscy uznali za polską wunderwaffe.

„W życiu potrzebne są przyjaźnie, a w polityce – sojusze. Przyjaźni nie buduje się poprzez egoizm, sojuszy zaś nie cementuje się przez zapominanie o sojusznikach” – pisze w posłaniu Jarosław Kaczyński. Brzmi to jak koszmarny żart w ustach pana prezesa, który na „zapominaniu o sojusznikach”, ba, wykańczaniu ich, zbudował pozycję Prawa i Sprawiedliwości, a poprzez egoizm tę pozycję wsadził do politycznej izolatki. Jest więc pod tym względem głos Jarosława Kaczyńskiego czymś oryginalnym, ale przede wszystkim jest głosem wołającego na puszczy. Głosem, którego nikt w świecie nie traktuje poważnie, nawet, jeśli w tym głosie trafiają się zgłoski prawdy.

Tak na dobrą sprawę mamy do czynienia z listem przegranego, kogoś, kto za wszelką cenę chce wejść w orbitę międzynarodowego dialogu, kogoś, kto myśli, że wciąż trzyma w ręku złoty róg i wystarczy że zadmie, by Europa jęknęła z podziwu. Słowa zawodu skierowane do Ameryki, której on sam jako premier oraz jego brat jako prezydent, serwilistycznie padali do stóp, są tak naprawdę mimowolnym samooskarżeniem, pokazaniem, że polityka wieszania się u waszyngtońskiej klamki spaliła na panewce. Nie tylko w ramach UE, ale także na odcinku gruzińskim, który Lech Kaczyński traktował nad wyraz nadpobudliwie, co sprawiało, że nie znajdował zrozumienia wśród liczących się graczy na arenie międzynarodowej.

Posłanie Jarosława Kaczyńskiego jest kłopotem dla polskiej dyplomacji. Pokazuje, że Polska jest głęboko podzielona w sprawach dla niej zasadniczych. Pokazuje Polskę słabą, osamotnioną i pełną pretensji do świata. Niezdolną do nawiązania żadnych trwałych i sensownych sojuszy oraz porozumień międzynarodowych, kraj za każdym razem oszukiwany i porzucany. Bije z tego posłania gorycz i trauma państwa przegranego. Państwa, które nie potrafi, nawet wbrew okolicznościom, twardo i z dyplomatycznym uśmiechem na ustach walczyć o swoje interesy, ponieważ woli oddawać się biadoleniu, że wszyscy dookoła są źli i zmówieni przeciw nam. Taka postawa to aberracja.

Treści zawarte w posłaniu zapewne zachwycą wszystkich tych, którzy hodują w sobie chorobę „na Moskala” oraz wierzą w geniusz Jarosława Kaczyńskiego. Zachwyt zapewne zapanuje także w Moskwie, bo lepszego prezentu ekipie Miedwiediewa sprawić Kaczyński nie mógł. Na europejskie, amerykańskie i bliskowschodnie salony były premier Polski wypuścił „gniota”, pełnego fobii, cierpiętnictwa i zawodu. Zamiast pokazania polskiej Realpolitik mamy dyplomatyczny faux pas i „obciach”, głos abstrahujący od układu odniesienia, trącący manią wielkości, której nikt w świecie nie zrozumie.

I na koniec kwiatek z posłania Jarosława Kaczyńskiego, cyt.:

„Europa w 2010 roku jest zdominowana przez największe państwa członkowskie UE w dużo większym stopniu niż to miało miejsce w roku 2004. Traktat Lizboński nie pomógł zrealizować obietnicy znacznego zwiększenia roli Europy w polityce międzynarodowej. Ten instrument nie załagodził także skutków światowego kryzysu finansowego”.

Jak Państwo myślicie, jak w sprawie owego traktatu zachował się Lech Kaczyński?

www.eckardt.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (66)

Inne tematy w dziale Polityka