– Wizja naszego miejsca w świecie, którą prezentował prezydent Lech Kaczyński, jest dzisiaj bezrefleksyjnie zaprzepaszczana – zakomunikowała na konferencji prasowej Joanna Kluzik-Rostkowska, odpalając tym samym nowy projekt polityczny pod nazwą „Polska jest najważniejsza”. Wyjaśniła, że zmarły tragicznie Lech Kaczyński był twórczym kontynuatorem myśli wschodniej Józefa Piłsudskiego i Jerzego Giedroycia. – O tym, że była to idea realna i skuteczna, przekonaliśmy się, gdy rosyjskie czołgi szły na Tbilisi, a polski prezydent skutecznie zjednoczył kraje naszego regionu w imię międzynarodowej sprawiedliwości i poszanowania praw narodów do stanowienia o własnym losie, byliśmy wtedy dumni z Polski – spuentowała liderka powstałego właśnie odłamu politycznego.
W ten oto sposób sprytni secesjoniści postanowili sprzątnąć PiS-owi sprzed nosa Lecha Kaczyńskiego, osadzając go w roli ikony swojego ruchu, a właściwie kultu, mocno zalatującego mesjanizmem. To zapowiada dramatyczne wydarzenia związane z ustaleniem monopolu oraz praw do egzegezy „myśli politycznej” zmarłego prezydenta. Mamy zatem ze strony „Polski bedącej najważniejszą” (czy ktoś wie, jak to cudo odmieniać?) zgrzyt, a właściwie zgrabnie, by nie rzec perfidnie wyprowadzoną prowokację w kierunku Jarosława Kaczyńskiego, który będzie musiał zacząć udowadniać, że to on, a nie dawni współpracownicy Lecha Kaczyńskiego, jest jedynym i autentycznym powiernikiem – dość lichej przyznajmy – spuścizny prezydenckiej.
W zasadzie zestaw formułek wygłoszonych na dzisiejszej konferencji prasowej secesjonistów śmiało mógłby otwierać każdy jeden spęd Unii Wolności, czy innego KOR-u. Nie powinno to nikogo specjalnie dziwić, gdyż i Joanna Kluzik-Rostkowska i Elżbieta Jakubiak, a także zmarły Lech Kaczyński, miewali na tym kierunku naturalną predylekcję, co było powodem częstego niezadowolenia Jarosława Kaczyńskiego, którego ciągoty w tym obszarze były bardziej zniuansowane. W każdym razie stała się dzisiaj rzecz ważna, bo oto grupa liberałów uprowadziła pamięć Lecha Kaczyńskiego dla swoich celów, grając tym samym na nosie jego bratu, na dodatek siejąc dezorientację pośród prostego ludu pisowskiego, czczącego pamięć o podstępnie zamordowanym prezydencie w sposób żarliwy i autentyczny.
Pogoń za ukradzioną pamięcią Lecha Kaczyńskiego zapewne ruszy po wyborach samorządowych, a oddział pościgowo-pacyfikacyjny będzie należał do najbardziej zawziętego i mściwego w historii. Celnie ugodzony Jarosław Kaczyński wyposaży go zapewne we wszelkie możliwe narzędzia i pełnomocnictwa, po użyciu których w niepewnych strukturach PiS-u dymić będą jeno zgliszcza i ruiny, a nad zwłokami zdrajców krążyć będą kruki partyjnej sprawiedliwości, kraczące o karzącej ręce prezesa, przed którą nie uchroni się żaden liberał. Blady strach padnie na siedzących okrakiem posłów, którzy chcieli by pójść za Kluzik-Rostkowską, ale się boją. To im ze szczególną uwagą będą się przyglądać ziobryści, węsząc myślozbrodnię. W krótkim czasie zestrojenie struktur partii z rytmem bicia serca jej prezesa osiągnie doskonałość.
I tylko do spoczywającego na Wawelu Lecha Kaczyńskiego z katakumby zamieszkałej przez Marszałka, będą co jakiś czas dochodzić słowa: Wam kury szczać prowadzić, a nie politykę robić…
Inne tematy w dziale Polityka