Maciej Eckardt Maciej Eckardt
3978
BLOG

Skorupa zaczęła pękać?

Maciej Eckardt Maciej Eckardt Polityka Obserwuj notkę 62

 - Niech się skrzykną innego dnia, nie w Święto Niepodległości, wtedy okaże się, ilu naprawdę ich jest. Wykorzystywanie manifestacji z okazji odzyskania przez Polskę niepodległości do powoływania politycznej inicjatywy jest nieporozumieniem


- powiedział dzisiaj wiceprezes PiS Adam Lipiński. Wtórował mu Joachim Brudziński:

- Sam fakt powstania ruchu nie bulwersuje mnie, takie są zasady demokracji. Ale to PiS jest jedyną realną siłą na prawicy. A ta próba reaktywowania LPR jest tak samo realna jak marzenie o powrocie do polityki byłej Unii Demokratycznej pod nazwą Partii Demokratycznej.

Można by zapytać, skoro ci narodowcy to taki pryszcz, to skąd ten jazgot? Skoro to margines, to w czym problem? Skoro PiS jest jedyną realną siłą na prawicy, to po co ta werbalna bufonada?

Tegoroczny Marsz Niepodległości pokazał, że nie wszystko na politycznej mapie jest poukładane. Kilkadziesiąt tysięcy ludzi manifestujących swój patriotyzm na ulicach Warszawy, to wyraźny sygnał, że istnieje przestrzeń dla tego typu identyfikacji, a nadanie jej wyraźnie narodowej konotacji, której zwieńczeniem był hołd złożony Romanowi Dmowskiemu, twórcy niepodległej Polski pokazuje, że mamy do czynienia z wydarzeniem bezprecedensowym. Tym bardziej, że Marsz firmowały środowiska batożone przez głównych koncesjonariuszy obecnego systemu politycznego.

Po Marszu Niepodległości w zasadzie nie wiadomo, co będzie. Patrząc na Europę widać wyraźnie, że rozpędu nabierają formacje odwołujące się do patriotyzmu i nacjonalizmu, którym sprzyja uwiąd koncepcyjny projektu zwanego Unią Europejską, a także pogłębiający się kryzys gospodarczy, połączony z coraz większą atrofią marzeń o lepszym jutrze. Polska z pewnością nie będzie pod tym względem zieloną wyspą, bo w taki sam sposób jak inne kraje europejskie podlega prawom opisanym przez nauki społeczne.

Szeroko rozumiany nurt narodowy, o ile uda się go wprząc w ramy jakiegoś oryginalnego projektu, może w polskich warunkach liczyć na elektorat co najmniej 8-10 proc. Pytanie tylko, czy animatorzy Marszu Niepodległości, bo o nich myślę, będą w stanie wytworzyć wokół siebie odpowiednią siłę grawitacyjną, która pozwoli oderwać od PiS-u wystarczającą ilość narodowego elektoratu, który tam przylgnął oraz stworzyć ramy dla tych, którzy mają na pieńku z własnym państwem – drobnych przedsiębiorców, bezrobotnych, rodzin wielodzietnych, emigracji zarobkowej.

Właściwie skierowana oferta polityczna, konsekwencja w jej promowaniu, nieuleganie prowokacjom i trzymanie z daleka ewidentnych wariatów, to drabina po której sprawnie można wspiąć się ponad pięcioprocentowy próg wyborczy, a umiejętnie poprowadzona linia demarkacyjna pomiędzy obecnym systemem a nowym projektem, może stać się wystarczającym punktem odniesienia dla zainteresowania się nim tej części elektoratu, która na wybory nie chodzi. To rezerwuar, po który niewielu siłom udało się sięgnąć. Czy w tym przypadku mogłoby się to udać? Nie wiem.

Rację ma prof. Janusz Czapiński, który w „Gazecie Wyborczej” mówi:

- Polak, który siedzi przed telewizorem, szacuje siłę wpływu po tym, co widzi. I jak widzi na Marszu Niepodległości tłumy, to myśli „ale oni mocni”.

Jeśli twórcom Marszu Niepodległości uda się utrzymać zainteresowanie mediów, także to jadowicie nieprzychylne, to będą mogli mówić o sukcesie medialnym. Nie ważne, co te media będą mówić, ważne żeby mówiły cokolwiek. Do wyszarpnięcia 10 proc. poparcia to zupełnie wystarczy. Stąd zapewne tyle nerwowej ironii w ustach prominentów PiS, dla których utrata narodowego i bezkompromisowego skrzydła byłaby spory problem. Bez niego PiS nie ma co marzyć o władzy, a i w sferze przekazu oraz zarządzaniu emocjami mogłoby nagle zyskać bezpardonową konkurencję.

Czy na scenie politycznej powstanie trwale coś nowego? Trudno wyrokować. Jedno jest pewne. Życie polityczne w Polsce stało się wyjątkowo stęchłe. Dominują w nim opary absurdu, bezprecedensowych oskarżeń i najcięższych zniewag. Nie istnieją epitety, którymi by się nie obrzucili „poważni” gracze polityczni. Toksyczny charakter relacji na linii władza-opozycja już dawno przekroczył wszelkie dopuszczalne normy. To stwarza przestrzeń na zaistnienie siły, która się od tego zdystansuje i która zacznie się najzwyczajniej w świecie ruszać.

Z nieukrywaną ciekawością będę się temu wszystkiemu przyglądać.

www.eckardt.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka