Dorota Arciszewska-Mielewczyk Dorota Arciszewska-Mielewczyk
76
BLOG

O Kosowie

Dorota Arciszewska-Mielewczyk Dorota Arciszewska-Mielewczyk Polityka Obserwuj notkę 30

… powiedziano w ostatnich dniach wiele, ale i ja pozwolę sobie dorzucić swoje trzy grosze.

 

Spróbujmy postawić się przez chwilę w sytuacji Serbii. Wyobraźmy sobie, że oto jakaś część terytorium Polski zapragnęła ogłosić sobie niepodległość. W myśl naszego prawa byłaby to działalność przestępcza, osoby dopuszczające się tego rodzaju wystąpień powinny być ścigane, a władze państwowe zobowiązane do użycia wszelkich dostępnych środków (pewnie i militarnych) aby zapobiec oderwaniu części terytorium Polski (np. art. 5 Konstytucji i wiele innych).

 

Dlaczego więc uważamy, że Albańczycy z Kosowa mają mieć prawo którego odmawiamy mieszkającym w Polsce Niemcom, Białorusinom, Ukraińcom, czy może nawet Ślązakom. Dlaczego mamy odbierać Republice Serbii prawa, które rezerwujemy dla Rzeczpospolitej Polskiej?

 

Do tej pory zasady suwerenności i nienaruszalności granic były fundamentami prawa międzynarodowego, ich przekreślenie jest iście kopernikańskim przewrotem. Przewrotem zdecydowanie niekorzystnym dla państw które nie mogą nienaruszalności swych granic podeprzeć potęgą militarną tak jak na przykład Rosja czy Chiny (jakoś brak na świecie chętnych do formalnego uznawania niepodległości Czeczenii czy Tybetu, ba, nawet z faktycznie niepodległym od pół wieku Tajwanem sprawa nie jest prosta).

 

Czy od teraz możemy do sposobów legalnego zdobywania terytorium suwerennego państwa zaliczyć zawojowanie? Czy może trzeba wymyślić jakiś nowy termin zawojowanie demograficzne? Wrogie zaludnienie? Jakim argumentem innym niż naga siła można będzie teraz odpowiedzieć na ogłoszenie niepodległości przez arabskie dzielnice Paryża, czy też tureckie dzielnice Berlina?

 

Zaczynamy żyć w ciekawych czasach…

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (30)

Inne tematy w dziale Polityka