Plaza na polwysepie Far Rockaway, Queens, NY. Zdewastowane przez huragan Sandy domy na brzegu Atlantyku. Mija prawie drugi miesiac od uderzenia huraganu. Setki domow ciagle jeszcze pozbawione sa pradu i ogrzewania. Nie nadaja sie do mieszkania. Pomimo pieknego zewnetrznego wygladu wnetrza domow to obraz nedzy i rozpaczy.

Najbardziej dotknietym przez huragan Sandy miejscem na polwyspie jest Breezy Point. Pozar jaki wybuchnal tam podczas huraganu pochlonal 111 stojacych blisko siebie domow. Wiele innych uszkodzil.

Slowo "sandy" na polski mozna przetlumaczyc jako "piaszczysty". Nazwa Rockaway pochodzi z jezyka Indian z plemienia Lenape i moze byc tlumaczone jako " piaszczyste miejsce".
- Pieklo zaczelo sie okolo 7 wieczorem - mowi mieszkaniec Rockaway Beach, starszy pan w czapce weterana z Wietnamu na glowie - na ulicach pojawila sie woda i szybko zaczelo jej przybywac. Po niedlugim czasie nie bylo juz ulic. Byl Antlantyk.
- Widze ze pan niejedno przeszedl w zyciu - mowie wskazujac na jego czapke - czy bal sie pan tamtej nocy?
- Czy sie balem? Myslelismy z zona ze to koniec. Nigdy wczesniej nie przezylem czegos podobnego. W ubieglym roku podczas huraganu Irene tez wszystko bylo zalane. Ale wody bylo moze na stope, najwyzej poltorej stopy. Teraz bylo cztery, piec stop. Fale na ulicach i unoszone na falach samochody.
Rozgladam sie dookola. Probuje sobie to wyobrazic. Faktycznie nie ma czego zazdroscic. Wielu mieszkancow odpowiedzialo na rozkaz ewakuacji i oposcilo Far Rockaway zawczasu. Z tych ktorzy zostali wielu wystawila teraz domy na sprzedaz.

- Dlaczego pani nie chciala sie ewakuowac? - pytam inna rezydentke Rockaway Park, niemloda kobiete, ktorej dom dwa miesiace po Sandy ciagle pozbawiany jest wody i ogrzewania.
- Po co? - odpowiada i przepraszajaco sie usmiecha. Jest w jej spokoju cos nienaturalnego i niepokojacago. Spod wygladajacego na kozacka papache niebieskiego nakrycia glowy wystaja dlugie siwe wlosy. Jest corka Rosjanina i Szwajcarki i nawet troche mowi po rosyjsku. Od jakiegos czasu zyje w namiocie na drugim pietrze swojego domu. W namiocie jest cieplo. Podejrzewam ze nie za czesto sie myje. Nie ma zreszta gdzie.
- Jeszcze kilka lat temu mialam meza i rodzine. W zeszlym roku zdechl mi nawet pies. Po co mialabym sie ewkuowac? - dodaje po chwili.
Wielu mieszkancow na pytanie dlaczego sie nie ewakuowali odpowiadaja ze nikt sie nie spodziewal takiego zywiolu. Tlumacza ze juz nie raz wody zatoki i oceanu spotykaly sie na polwyspie ale nikt nie pamieta azeby te spotkania te byly az tak zywiolowe. Fale na oceanie osiagaly podobno wysokosc dziesieciu metrow i z latwoscia rozbijaly domy w Rockaway Park i unosily na sobie domy na Breezy Point.
Wysoki pozim wody na ulicach nie utrzymal sie zbyt dlugo. Po kilku godzinach woda zaczela sie obnizac i nad ranem najwiecej jej bylo w zalanych po sufit piwnicach. W czasie trwania sztormu wiele domow takze w Rockaway Park nie tylko w Brezy Point uleglo calkowitemu zniszczeniu przez ogien.
Starsza pani zapytana o Sandy mowi ze huragan przezyla w domu. Niewiele osob z ulicy na ktorej mieszka opuscilo swoje domy. Widziala przewalajace sie nad dachami samochodow fale a pozniej pozary na Beach 130 Street, kilka ulic dalej.
W swoim domu nie mieszka od kilku tygodni. Nie ma wody, pradu ani ogrzewania. Mieszkala w nim od pieciedziesieciu lat...

- Wszystkie wspomnienia odeszly wraz z Sandy - pokazuje lezace na trawniku zniszczone przez wode ksiazki i inne przedmioty - Wszystkie albumy rodzinne i pamiatki trzymalismy na dole w piwnicy. Plywaly pozniej na falach po ulicach.

- Czy moglaby mi pani powiedziec o ktorej godzinie woda zaczela sie obnizac? - pytam.
- Nie wiem bo poszlismy z mezem spac na drugie pietro. Jak sie obudzilismy rano to wody juz nie bylo.
Mysle sobie - ma, prosze ja kogo Babunia nerwy. Strong. Sandy strong!

Inne tematy w dziale Rozmaitości