ProvoCatio ProvoCatio
112
BLOG

Kolumbia - powrót na tarczy

ProvoCatio ProvoCatio Rozmaitości Obserwuj notkę 0

Skończyły się marzenia Kolumbi o grze o mistrzostwo świata. Kolumbia po dobrym meczu przegrywa z Brazylią 2:1. Z jednej strony zawód dla tych którzy czekali na kontynuacje koncertu niespodzianek na tych mistrzostwach a z drugiej strony wielka radość dla organizatora z tytułu oddalenia tego co jest nieuknione czyli rewolty slumsów. Prędzej czy pózniej musi to nastąpić ponieważ gra Brazyli jak do tej pory nie jest przekonywująca i o jej awansie w dalszą faze rozgrywek jak zwykle dezyduje przypadek albo praca sędziów. Niestety, tak już jest w dzisiejszym świecie że nic co oglądamy, nawet w relacji na żywo, nie jest pewne na 100% i zawsze pozostaje margines wątpliwości co do rzetelności widowiska. Kolumbia przegrywa i jest to fakt medialny i musi się teraz pakować i wracać do domu. Jest OK.  Przegrana z potęgą piłkarską taką jak Brazylia a do tego gospodarzem mistrzostw i to po meczu takim jakim udało sie rozegrac Kolumbi, hańbą na pewno nie jest a nawet można pokusić sie o stwierdzenie, ze jest to niewątpliwy honor i przywilej, wycofać się w tak wielkim stylu z rozgrywek. Mogą wracac do domu spokojnie i prawdopodobnie nikt nie będzie miał do nich zadnych pretensji i nie powtórzy sie sytuacja z roku 1994, kiedy po porażce z USA w Kolumbii pada sześć strzałów i autor samobójczego gola w tym meczu traci życie. Dokładnie dwadzieścia lat temu, 2 lipca 1994 roku, pięć dni po powrocie z USA, Andres Escobar Saldarriaga po krótkiej wymianie zdań z trzema nieznanymi mu osobnikami, otrzymuje sześć kul z pistoletu kaliber 38. Morderca po każdym strzale krzyczy "gol" imitując latynoskich korespondentów sportowych.  Szkoda młodego życia kolumbijskiego obrońcy, szkoda że Kolumbia odpadła i tym razem z mistrzostw. No cóż - live is live. Szkoda też Neymara wyeliminowanego z rozgrywek po faulu Kolumbijczyka. Mam nadzieje że ta kontuzja to nic poważnego i że wróci jeszcze do gry. Jako Polakowi szkoda mi jeszcze Polski i Polaków że od długiego czasu nie są w stanie przeżywac emocji jakie niosą z soba rozgrywki piłki kopanej na wysokim poziomie. Od 1989 roku w polskiej piłce nożnej nie dzieje sie nic wartego wzmianki. Krótkie wzloty i jeszcze szybsze upadki i ciągły niesmak pozostajacy na ustach.  Kto żyje wystarczajaco dlugo by pamietac lata siedemdziesiate i grę reprezentacji Górskiego bedzie wiedzial o czym pisze. Opustoszałe na czas reprezentacyjnych zmagan ulice. Szok, niedowierzanie, radosc i poczucie dumy że oto nasi mają prawie caly pilkarski świat u swoich stop i jak rozbudzeni spod Giewontu rycerze kroczą od zwyciestwa do zwyciestwa, ku pokrzepieniu utrudzonych przez komunę serc narodu. Pamieć przywołuje na nowo widok radosnych, wąsatych i bezwąsych twarzy, jadacych do pracy publiczną komunikacja ludzi. Porozumiewawcze spojrzenia i glośne komentarze. Wyprostowane sylwetki. Hardo uniesione glowy. Podrygajace smiechem radości brzuchy w obcislych, elastycznych, przepoconych pod pachami i na plecach, koszulkach polo. Kolorowe bananowki u kobiet a w radio leci cały czas "...bo moj chlopiec w pilke kopie..." i luz - blues, pekaesy i pieknie wpisujace sie w propagande sukcesu osiagniecia sportowców z kraju, który pod sztandarami przewodniej sily narodu, maszerował dziarsko w kierunku socjalistycznego raju na ziemi - komunizmu. Jeszcze dziś jak myśle o tych czasach polskiej piłki to wydaje mi sie że świeci słońce. Rozmarzyłem się. Dobrze. Wracając do owego marszu to kraj, owszem, maszerował dziarsko, ale nie doszedł. Wydarzenia lat '80tych spowolniły ten marsz a rok 89 był jego końcem. Skończyły sie też sukcesy w piłce nożnej. Rozpoczyna sie regres i lata kompromitacji. Ze szczytów stacza się polska piłka na dno. Osobiście dziwie się ludziom kibicujacym polskiej lidze którą mozna oglądac tylko przyspieszając razy trzy na telepilocie a i tak gra sie toczy ciut wolniej niż na przykład w Anglii. Wychodzi na boisku gwiazdorski styl życia zawodników i ciepła gorzała popijana między treningami. Polskiej reprezentacji starcza sił na gre przez pietnaście minut. Pózniej kończą się siły i znika motywacja. Koncepcja gry sprowadza się do "murowania" bramki, idiotyczne "haftownie" niepotrzebnymi krótkimi podaniami i rzadkich, rozpaczliwych kontrataków. "Szanowanie" piłeczki przez całe spotkanie i schodzenie do szatni z głowami do dołu. Nie istnieje praktycznie państwo polskie, nie istnieje reprezętacja i liga. Naród co niegdys hardo trzymał głowy do góry i kibicował narodowej jedynastce okrzykiem " Jeszcze jeden", dzisiaj pomyka z głową do dołu pogwizdując przez zacisniete zęby " Polacy nic sie nie stało". A właśnie że stało się! Może czas skończyć z ciepła gorzałą i gwiazdorstwem i poważnie zacząć traktować swój zawód i zacząć gryzć na nowo murawe boisk.  Jak poznacie smak trawy to zaczniecie wracac z mięzynarodowych zawodów na tarczy lub z tarczą a nie w opuszczonych do kolan spodenkach.

 

ProvoCatio
O mnie ProvoCatio

Pudelek Vision Network

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości