Również w tak pięknym mieście jak Kraków, może być i straszno, i śmiesznie za sprawą polityki. Stolica Małopolski stanowi niemal modelową cząstkę tzw. systemu, który co jakiś czas daje znać o sobie. Ostatnio za sprawą męża wiceprezydent miasta, który w chwili słabości ujawnił na Facebooku, że jego małżonka zawdzięczała jedną ze swych posad protekcji ojca. Tatuś wiceprezydentowej, osoby współrządzącej miastem dzięki utajnionej koalicyjnej* umowie PO z prezydentem Majchrowskim, miał podobno wręczyć dyrektorowi Janowi Tajsterowi, ówczesnemu dyrektorowi Zarządu Dróg i Komunikacji, zegarek o wartości ponad 1900 złotych.
Zarówno cna małżonka, kierująca w gminie Kraków edukacją i sportem, jak i jej udzielający się na portalu społecznościowym utalentowany mąż, związani są z Platformą Obywatelską. Autor kompromitującego wpisu na FB pracuje w biurze poselskim Katarzyny Matusik-Lipiec, małżonki Grzegorza Lipca, który jest obecnie szefem małopolskiej Platformy. Tegoż Lipca łączą zaś nieprzypadkowe więzy z prof. Józefem Lipcem, niegdyś betonowym marksistą, a dziś – wedle własnych wyobrażeń - człowiekiem umiaru i centrystą, który jest jego ojcem.
Skąd wiemy o zegarku? O fakcie tym mówili sami darczyńcy, którzy obawiając się zarzutu wręczenia korzyści majątkowej, przekazali odpowiednio wcześnie taką informację śledczym. W tej sytuacji na placu boju samotnie, ale z tykającym podarkiem ostał się jeno Tajster.
Z akt sądowych dziennikarze dowiedzieli się, że w prokuraturze pani wiceprezydent, która stanowczo odżegnuje się od obdarowania korzyścią majątkową przyszłego pracodawcy, miała kilka lat temu znacznie lepszą pamięć: „Pojechaliśmy następnie do Galerii Kazimierz i tam razem z tatą postanowiliśmy kupić zegarek, gdyż stwierdziliśmy, iż będzie to odpowiedni prezent. Zegarek był nowoczesny, z jasnym paskiem i jasną tarczą" – zeznawała.
Obecna wiceprezydentowa zrobiła w magistracie błyskotliwą karierę, obejmując już w wieku 22 lat posadę kierownika biura dyrektora i rzecznika prasowego Zarządu Dróg i Komunikacji, kierowanego właśnie przez Tajstera.
Dzisiaj zarzut przyjęcia korzyści majątkowej jest jednym z wielu ciążących na Tajsterze, człowieku do specjalnych poruczeń prezydenta Majchrowskiego, który wraz z Zarządem Infrastruktury Komunalnej i Transportu powierza mu organizację Światowych Dni Młodzieży. Wobec Tajstera sformułowano 13 aktów oskarżenia, dotyczących między innymi mobbingu, molestowania seksualnego, fałszowania dokumentów, organizowania lipnych przetargów, naruszania praw pracowniczych i uprawnień związków zawodowych, a także znieważania pracowników Państwowej Inspekcji Pracy.
Jednym z jego wyczynów jest przykucie kajdankami do krzesła zastępczyni. Tajster na koncie ma dziś 2 wyroki za niedopełnienie obowiązków oraz fałszowanie dokumentacji.
Prof. Andrzej Zoll, były prezes Trybunału Konstytucyjnego twierdzi, że przedłużające się procesy Jana Tajstera (trwają już ponad 8 lat) ukazują nieudolność wymiaru sprawiedliwości. - Sąd nie może pozwolić, żeby ktoś inny dyktował warunki prowadzenia postępowania. Zwłaszcza, że sędzia dysponuje narzędziami, którymi może zdyscyplinować niepokornego oskarżonego - mówi prof. Zoll w wywiadzie dla "Dziennika Polskiego". Wymienia kary finansowe i możliwość prowadzenia rozpraw bez oskarżonego. - Od pierwszego lipca nie ma obowiązku, żeby osoba, przeciwko której toczy się proces, była obecna na rozprawach - dodaje były prezes Trybunału Konstytucyjnego.
Wszystko to nie przeszkodziło prezydentowi w obsadzeniu Tajstera, z zawodu leśnika, przyznającego się do tego, że komputer służy mu tylko do wyznaczania trasy w Google, na stołku dyrektora osławionego w Krakowie Zarządu Infrastruktury Komunalnej i Transportu, największej miejskiej spółki, która obraca rocznie ponad 700 mln złotych.
Logiczną konsekwencją podjętej przez Majchrowskiego decyzji byłoby teraz zwolnienie występujących przeciw Tajsterowi pracowników ZIKiT. Prezydent wspaniałomyślnie jednak poinformował prokuraturę, która zwróciła uwagę na możliwość matactwa, że odbędzie cykl rozmów z osobami uważającymi się za poszkodowane i dał do zrozumienia, iż tym, którzy nie wyobrażają sobie współpracy z dyrektorem, zaoferuje inne miejsce pracy.
Czy nie jest to dodatkowy mobbing? - zastanawiam się ze znajomymi. Wynika wszak z tych deklaracji, że osoby które w niczym nie uchybiły swoim obowiązkom, mają dziś do wyboru albo pracę ze swym prześladowcą, albo zmianę miejsca zatrudnienia.
Z ostatniej chwili. Dzisiaj, tj. po kilku dniach przepychanki z mediami, koalicjantem, opozycją oraz częścią krakowskich środowisk, prezydent miasta rozwiązał umowę z Janem Tajsterem.
* W lipcu ubiegłego roku krakowska Fundacja Stańczyka, która stawia sobie ze cel działanie na rzecz otwartości, jawności i kontroli obywatelskiej w życiu publicznym, złożyła wniosek o udostępnienie treści umowy koalicyjnej prezydenta Majchrowskiego z PO. Prezydent odmówił, twierdząc że umowa nie ma charakteru publicznego. W lipcu br. upublicznienie tego dokumentu nakazał Wojewódzki Sąd Administracyjny w Krakowie.
Tylko prawda jest ciekawa.
Tego nie przeczytasz gdzie indziej. Ripostuję zwykle na zasadach symetrii.
Wszystkie umieszczone teksty na tym blogu należą do mnie i mogą być kopiowane do użytku publicznego tylko za moją zgodą.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka