Lesnodorski Lesnodorski
262
BLOG

Uchodźcy: w jaki sposób rząd zamierza ich zatrzymać? Siłą?

Lesnodorski Lesnodorski Polityka Obserwuj notkę 5

Kilka miesięcy temu większości nie świtała jakakolwiek wiedza na temat uchodźców, a już dziś gazety i portale pękają w szwach od opinii i analiz. Do publicystów trudno mieć pretensje, gdyż zajmowanie stanowiska w sprawach o których nie mają bladego pojęcia, to ich chleb powszedni. Inna sprawa z polską premier, która w obliczu rozmaitych problemów sprawia za każdym razem wrażenie wybudzonej z głębokiego letargu.

Tak było z afera taśmową, tak jest też z uchodźcami.

To jeszcze jeden konkretny powód, żeby odsunąć od władzy formację, która powierzyła kluczowe funkcje w państwie ludziom nieudacznym. Bezwstyd sprawujących władzę polega na tym, że nie widzą oni związku pomiędzy stanem państwa, a własną, jałową, konfrontacyjną polityką. Formacja, która bez pardonu dzieli Polaków, prowadząc z nimi otwartą wojnę światopoglądową, reaguje na problem uchodźczej fali zarzutami… braku otwartości, solidarności a nawet chrześcijańskiego miłosierdzia.

Takie odwracanie kota ogonem obserwowaliśmy już wcześniej, gdy uchwalano ustawy łamiące ludzkie sumienia m.in. w sprawie uzgodnienia płci oraz procedury in vitro.

Mało kto zauważa, że w kontekście słów wypowiadanych przez polityków opcji rządzącej, wszelkie arbitralne decyzje są pozbawione sensu. Jakim prawem ktokolwiek, w tym i Polacy, ma prawo decydować o ich losie, skoro świadomie wybrali oni kierunek exodusu oraz jego cel – Niemcy oraz Szwecję? Czy pani premier – orędowniczka „wolnego kraju, który – jak głosi jej najnowsza reklamówka telewizyjna – zapewni każdemu wolność osobistego wyboru", zamierza na siłę zatrzymywać tych ludzi? Wydaje się, że uchodźcy mają w tej materii lepszą orientację niż niektórzy mieszkańcy Polski, borykającej się – przypomnę – w wyniku nieudolnej polityki gospodarczej z problemem wychodźstwa i mającej zagrożoną własną mniejszość za wschodnią granicą.

Należę do ludzi uważających, że nic nie dzieje się przypadkowo, stąd uważam, że i uchodźcza fala została uruchomiona w sposób całkowicie świadomy. Jakie pomysły chodzą po głowach niemieckim lub proniemieckim liderom Unii Europejskiej, szczególnie „mamie Merkel”, która zaprosiła do siebie uchodźców, tego do końca nie wiemy, ale możemy się domyślać.

Kraj ten już w roku 2011 roku rozpoczynał dyskusję na temat ew. uchodźców z Syrii. Instytucjonalnie Niemcy zajmują się od dziesięcioleci problemami imigracji, która służy głównie do łatania rynku pracy. Funkcjonuje tam federalny Urząd ds. Migracji i Uchodźców, który kontynuuje tradycje i doświadczenia rozmaitych instytucji zajmujących się zagospodarowywaniem ludzkich mas.

Przypomnę może, iż przed I wojną na terenie Niemiec pracowało 1,2 miliona robotników, głównie Polaków. W międzywojniu kraj ten, zwłaszcza Berlin, był centrum emigrantów z Rosji. Druga wojna światowa wymagała z kolei zagospodarowania 12,5 mln tzw. robotników przymusowych. Po wojnie rozwiązywano tu kwestie związane adaptacją 10 milionów tzw. wypędzonych i b. sowieckich jeńców.

Miliony tzw. gastarbeiterów trafiły do Niemiec latach 1955 – 1973 z Turcji oraz z Jugosławii. Swój dorobek wniosła w to dzieło także NRD, która zatrudniała ok. 500 tysięcy obcokrajowców z Wietnamu, Polski, Mozambiku, Chile oraz Grecji. Późniejszą historię znamy już dużo lepiej z autopsji. Jest ona związana między innymi ze zjednoczeniem Niemiec i tworzeniem warunków do życia i pracy dla niemieckich pochodzeniowców z Rosji I Polski. Dzisiaj w Niemczech żyje 6,8 mln cudzoziemców (8,5 procent ludności) oraz 9,1 mln cudzoziemców, którzy otrzymali obywatelstwo (11,3 procent ludności).

Większość osób z rodzin imigrantów ma korzenie w Turcji (17,6 procent), Polsce (9,6 procent), Rosji (7,5 procent) oraz we Włoszech (4,9 procent).

Wątek ten można ciągnąć w nieskończoność. Korci zapytać z czym wybiera się na rozmowy europejskie Ewa Kopacz – odpryskowo trafiona odłamkiem problemu o którym nie ma bladego pojęcia, deliberująca na temat polityki, która u zachodniego sąsiada jest porządnie naoliwioną maszyną? Niemcy mają, oczywiście, swoje problemy związane z kwestią migracji – największe dotykają zwykłego podatnika, który nieustannie zmuszony jest finansować kosztowne pomysły polityków.

Przedstawicielka formacji, której lider (dziś jeden z najważniejszych polityków UE) nie zamierzał klękać przed księżmi, będzie musiała jednak zgiąć kolano, gdyż bez kościoła nie uda się Polsce, jak sądzę, zrealizować nawet tak mizernego parytetu, jaki chcą nałożyć na nas zachodni sąsiedzi. Chyba, że pani premier rozbije dla przybyszów miasteczko namiotowe w Alejach Ujazdowskich, uzgodni każdego dnia z nimi menu i będzie puszczać swoje autoreklamówki, gdyż takie kino ma szansę przykuć ich uwagę na pewien czas. 

Pewnie jednak nie dłużej niż na kwadrans.

----------------------

http://www.rp.pl/artykul/1037804.html

Lesnodorski
O mnie Lesnodorski

Tylko prawda jest ciekawa. Tego nie przeczytasz gdzie indziej. Ripostuję zwykle na zasadach symetrii. Wszystkie umieszczone teksty na tym blogu należą do mnie i mogą być kopiowane do użytku publicznego tylko za moją zgodą.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (5)

Inne tematy w dziale Polityka