Mój znajomy z S24, bloger Echo24, widzi zagrożenie dla rządzących w organizowaniu przez rozmaite wspierające ich organizacje mszy świętych, gdyż jego zdaniem jest to antyrobota wobec młodych, których… odstrasza taka wiara na pokaz. Sam woli też od mszy św. indywidualne rozmowy z Panem B. Nie jest, niestety, przypadkiem odosobnionym.
Teraz ja przekażę Panu pewną obserwację. Otóż dla specyficznej grupy wiernych msze święte organizowane przez stowarzyszenia czy kluby mogą być niezwykle inspirujące. Mam kolegę X., który podobnie jak Pan słucha jedynie tego, co mu samemu gdzieś w głowie świta. Zna Pan moje poglądy więc wie, że ode mnie człowiek ten żadnych platfonsich sympatii nabrać nie mógł. Ale pojawiły się pewne symptomy, które nakazywały ostrożność względem niego.
Z kolegą X., to ważny szczegół, umawialiśmy się od czasu do czasu na niedzielną mszę świętą, najczęściej, gdy mu tego dnia dojadła do żywego szanowna małżonka. Nie muszę dodawać, że do pewnego czasu uważałem mojego kolegę za porządnego człowieka. Wspólna udział w mszy był świetną okazją do wypicia małej kawy w Szarej i pogadania. Któregoś dnia kolega ten postanowił, korzystając z moich licznych znajomości, zapisać się do... Platformy Obywatelskiej.Było to jeszcze gdzieś w początkach pierwszej kadencji sprawowowania władzy przez tę partię.
Ułatwiłem mu to zadanie do tego stopnia, że poznając pewnych ludzi został radnym, a następnie przewodniczącym dzielnicy. Któregoś dnia po mszy św. ów X. odezwał się do mnie w te słowa: - Wiesz, ostatnio przeglądałem się ludziom w mojej parafii. Prawdziwa bida z nędza. Niski poziom.
- A co ci tam, pluń na krzyż, tak jak twoi bolszewicy z PO - już miałem w złości na końcu języka. - Zrobisz jeszcze większą karierę!
Powstrzymałem się jednak, gdyż ostatnią rzeczą, która mnie interesuje jest rozjaśnianie ciemnej pustki w głowach głupców. Być może jednak takim właśnie ludziom, jak ów przewodniczący dzielnicy (przewodniczący zapewne jeszcze przez jakiś niewielki czas), niezwykle potrzebne są msze organizowane przez kluby, komitety i stowarzyszenia, gdzie obok zwykłych, szarych ludzi stoi towarzystwo nobilitujące osoby z tzw. ambicjami.
Na szczęście w tym przypadku nie liczy się pretekst, ale sprawa.
Tylko prawda jest ciekawa.
Tego nie przeczytasz gdzie indziej. Ripostuję zwykle na zasadach symetrii.
Wszystkie umieszczone teksty na tym blogu należą do mnie i mogą być kopiowane do użytku publicznego tylko za moją zgodą.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości
