To się nazywa bluzg. Klasykiem jest Emilian Kamiński, ale i ja spróbuję:
Patrzę i nie jestem w stanie pojąć. Jacek Sasin po raz kolejny stawia się na MO i tłumaczy, że nie jest wielbłądem (naziolem, antysemitą*). We wtorek wieczorem usprawiedliwiał się z degradacji Jaruzelskiego - ślepowrona i płatnego pachołka Rosji, sprawcy antysemickich czystek w Wojsku Polskim, który odszedł do piekła ze śladami krwi stoczniowców, górników oraz żołnierzy niezłomnych na łapach.
Minister w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów Najjaśniejszej Rzeczpospolitej tłumaczy się przed jakimś dziennikarskim wycieruchem, znanym między innymi z tego, że chętnie daje wozić swoje 4 litery byłemu propagandyście o niekoszernym pysku i posturze. Wysługującemu się niegdyś WRON-ie. Judzącemu pałkarzy oraz pałkowników do politycznych i pospolitych przestępstw.
Patrzę i mam wrażenie, że nie ja jeden nie mogę się temu nadziwić, co widzę i słyszę, niestety.
--
*Można zaznaczyć wszystkie warianty
Ilustracja: Basia Piela
Komentarze