Asadow Asadow
992
BLOG

Nikt nie umiera dla siebie

Asadow Asadow Podróże Obserwuj temat Obserwuj notkę 3

Homilia kardynała Józefa GLEMPA, Prymasa Polski, na pogrzebie Księdza Jerzego Popiełuszki w kościele Świętego Stanisława Kostki na Żoliborzu w Warszawie 3 listopada 1984 roku.
 

„Jezus podniósłszy oczy ku niebu, rzekł: Ojcze, chcę, aby także ci, których Mi dałeś, byli ze Mną" (J 17,24). Umiłowani Biskupi, Kapłani, Diakoni, Służbo kościelna. Szanowni, bólem napełnieni Rodzice i Krewni świętej pamięci Księdza Jerzego Popiełuszki, Umiłowani Bracia i Siostry, Przewielebni Członkowie innych Kościołów i Wyznań, Szanowni Przedstawiciele wspólnot politycznych krajowych i zagranicznych, Wierny Ludu Stolicy, Wszyscy, których skrytobójcza śmierć Kapłana Jerzego pogrążyła w smutku i żałobie.

1. Żałoba jest modlitwą. 
Stajemy przed trumną zamordowanego kapłana Jerzego Popiełuszki. Jego śmierć odbiła się szerokim echem w całym świecie, poruszyła sumienia w wielu narodach, wywołała protesty i potępienia, a także wyrazy żalu i współczucia, kierowane szczególnie na ręce przedstawicieli Kościoła katolickiego w Polsce. Wiele rozgłośni radiowych na całym świecie – w nawiązaniu do gwałtu zadanego życiu księdza Popiełuszki – wyraziło jednoznacznie potępiający stosunek wobec wszelkich aktów gwałtu, przemocy i terroryzmu i określiło potrzebę humanistycznych postaw wśród społeczeństw. 
Wiemy o tym dobrze i wcale nie musimy dziś powtarzać zwrotów języka publicystyki, aby wyrazić stan naszego ducha i naszych przeżyć. Stojąc nad trumną Kapłana-Ofiary zamachu, pragniemy nasz ból żałobny odnieść do Boga i całą naszą postawę wyrazić w modlitwie. W naszej żałobie towarzyszy nam w sposób szczególny Bogurodzica Dziewica, Matka Bolesna, Ta, która wytrwale stała po krzyżem Wieczystego Kapłana, Jezusa Chrystusa.
Stajemy i my w nabożnym skupieniu, razem z Matką, Ojcem i Krewnymi odchodzącego do grobu księdza Jerzego. Żegnamy Go my, biskupi i kapłani, zagłębiając się w tajemnicę Jezusa Chrystusa, jaką nam zostawił, to jest w Jego Ciało i w Jego Krew, „która za was i za wielu będzie wylana na odpuszczenie grzechów", a więc zagłębiamy się w samą obecność krzyża, która w tajemnicy Eucharystii przybliża nam niezwykłe wymiary Odkupienia. Ksiądz Jerzy przez przeszło dwanaście lat przystępował codziennie do ołtarza, do Ofiary Chrystusowej. My biskupi i kapłani, w akcie sprawowania Ofiary Mszy świętej oddajemy ciało naszego Konfratra ziemi, zaś jego kapłańską duszę na wieczną Komunię z Jezusem Chrystusem w uczcie niebieskiej. Żegnamy księdza Jerzego Popiełuszkę w naszych szeregach robotniczych, a więc w tej warstwie społecznej, do której ksiądz Jerzy w sposób szczególny adresował ciepło swego duszpasterskiego serca. W chwilach napięć odwracał od robotników nienawiść. mówił o miłości, o prawdzie, o sprawiedliwości, o sumieniu. Wielu z nich nawrócił do Boga. Otacza dziś trumnę księdza Jerzego młodzież studencka, szczególnie zaś osoby poświęcające się służbie zdrowia. Pamiętają, jak ten kapłan, sam słabego zdrowia, ofiarnie oddawał posługę duszpasterską pielęgniarkom i w ogóle osobom ze świata medycznego, jak organizował pomoc sanitarną podczas wizyt Ojca Świętego w naszej Ojczyźnie. 
Nasza żałoba jest modlitwą. Modlitwa koi ból, żal, gorycz. Zbliżając nas do Boga, stawia nas bliżej prawdy o sprawach ludzkich. Jesteśmy już – można powiedzieć – zahartowani w narodowych bólach. Poeta przygnębionego w XIX wieku Narodu pisał: „My już bez skargi, nie znamy gniewu, wieniec cierniowy wrósł w naszą skroń". Jednakże do bólu przyzwyczaić się nie można. Cierpienie ludzkie zawsze jest bolesne. Ważną pociechą w tym stanie jest to, że przeżywamy nasze cierpienia wspólnie. W tej wspólnocie duchowo jest obecny Ojciec Święty. On, tak związany z Ojczyzną i Kościołem w Polsce, przypomina nam, aby pogrzeb Kapłana-Ofiary odbył się w spokoju i godności. 
Nie chcemy jednak zatrzymać się tylko na rozważaniu naszego bólu. Chcemy z liturgii tego pogrzebu wydobyć niektóre myśli ku naszemu chrześcijańskiemu życiu. Niektóre tylko myśli, bo przecież ten historyczny pogrzeb i trumna z odchodzącym kapłanem Jerzym więcej zawierają nauki, niż to można wypowiedzieć w jednym kazaniu. 
Przybliżmy jednak sobie trzy prawdy zaczerpnięte z odczytanego dziś Słowa Objawionego. Najpierw o tym, że „Dusze sprawiedliwych są w ręku Boga", dalej, że „nikt z nas nie żyje dla siebie i nikt nie umiera dla siebie", wreszcie, że Chrystus ujmuje się za swoimi i chce, aby oni byli tam, gdzie On.

2. Jesteśmy w ręku Boga, który jest życiem. 
Najmilsi! Dusze sprawiedliwych są w ręku Boga. Tylko głupim może się zdawać, że odejście od nas sprawiedliwych jest unicestwieniem, tymczasem sprawiedliwi oni trwają w pokoju (por. Mdr 3,1-3). Być w ręku Boga, to znaczy być zanurzonym w źródle życia. „Bóg jest żywy i tylko On daje życie. Dar życia jest tak wielki, że Bóg ludzi obdarowuje życiem, nie tylko ziemskim, ale i wiecznym, to znaczy własnym życiem, które nie zna granic, nie zna śmierci. Obietnica życia wiecznego urzeczywistniła się w Jezusie Chrystusie, który stał się „życiem i zmartwychwstaniem” (J 11,25). Kościół uważa, że w jego posłannictwie ukazywanie świętości życia, obrona życia wiecznego należy do najważniejszych zadań. Ksiądz Jerzy Popiełuszko był jednym z gorących szermierzy w obronie praw życia. Jasno wykładał naukę Kościoła na temat życia nienarodzonych. Jego troska udzielała się jego słuchaczom, tworząc klimat szacunku do wszelkiego życia i do troski o zdrowie, o ulgę chorym w cierpieniach. Życie to także wybór drogi życiowej w społeczeństwie. Sam cenił sobie powołanie kapłańskie jako dalszą łaskę Boga dodaną w jego życiu. Tak jak swoje powołanie kapłańskie ksiądz Jerzy cenił wszelkie inne powołania ujawniające się w życiu świeckim, a przecież służące społecznemu dobru. Jego życie, pracowite i ofiarne, zostało przedwcześnie w okrutny sposób przerwane na ziemi. Dusze sprawiedliwych są jednak w ręku Boga. Wierzymy, że ofiara młodego życia księdza Jerzego jest już ostatnia na polskiej ziemi i że już nikt w naszej Ojczyźnie nie targnie się na życie drugiego człowieka tylko dlatego, że nie podoba mu się głoszona przez niego nauka. Tę naszą ufność, że prawo do życia będzie skutecznie bronione w naszej Ojczyźnie, powierzamy dziś gorąco Najlepszemu Bogu.

3. Nie żyjemy dla siebie. 
Drugą prawdą, którą podaje nam dziś Kościół, są słowa świętego Pawła, że „nikt z nas nie żyje dla siebie i nikt nie umiera dla siebie". Żyjemy ostatecznie dla
Pana i dla Jego chwały, ale życie przebiega wśród bliźnich i dla nich. Właśnie ten drugi człowiek jest konkretnym sprawdzianem naszej miłości do Boga i życia dla Niego. Człowiek nie żyje dla siebie. Chrystus pierwszy oddał życie za nas. On też, aby tę prawdę nam przybliżyć, wskazał na ziarno wrzucone w ziemię. Ono nie może pozostać dla siebie, ono musi obumrzeć. Ksiądz Jerzy potrafił wypracować w ciągu swoich dwunastu lat kapłaństwa piękny model życia dla drugich. Był po prostu oddany człowiekowi, który przez niego przybliżał się do Boga.
Dlatego otaczano go tak powszechną i spontaniczną miłością. On – jak sam przyznawał – nie szukał względów dla siebie, nie chciał wiernych wiązać ze sobą, chciał im po prostu przybliżać piękno Boga i prawdziwość zasad wiary. Prawda, że w dziedzinie społecznego stosowania prawd Bożych był zdecydowany i wymagający. Zarzucano mu ustawicznie zbytnie upolitycznienie głoszonej przez siebie nauki Kościoła. W klimacie religijnego pogrzebu i uczuć szczerej żałoby nie będę poruszał tego tematu. Doczeka się on na pewno rzeczowego omówienia i wyjaśnienia, bo wiadomo, że miłość Ojczyzny, jako forma miłości bliźniego i życia nie dla siebie, nie może być tylko abstrakcją, ale znajduje formy społecznego zaangażowania. Ksiądz Popiełuszko kochał Ojczyznę wielką miłością, nie modernizowaną ruchami permisywizmu czy względności, ale taką, jaka utarła się w modelu tradycji przekazanych z pokoleń doświadczonych rzetelną ofiarą.
„Nikt także nie umiera dla siebie" – otóż to stwierdzenie świętego Pawła napełnia nas niezwykłą otuchą. Śmierć człowieka żyjącego wiarą jest współumieraniem z Chrystusem, czyli przechodzeniem do współzmartwychwstania. Kto umiera dla Pana, staje się jak kiełkujące ziarno, które obumarłszy wydaje wielokrotny plon. Żołnierz ginący w obronie Ojczyzny umiera nie dla siebie, ale aby inni mogli żyć; uczony umiera nie dla siebie, ale aby inny uczony mógł dalej się wspinać wykorzystując już zdobyte szczeble wiedzy. Wymownym przykładem umierania nie dla siebie jest dla nas święty Maksymilian Kolbe. Umierał w bunkrze głodowym, aby współwięzień, ojciec rodziny, mógł żyć. Czyż możemy mieć dziś wspanialszą intencję dla naszych modlitw jak nie tę, aby śmierć męczeńska księdza Jerzego nie była tylko przerwą jego ziemskiego życia, ale aby była owocna dla nas, dla naszego lepszego społecznego życia? Być może była potrzebna ofiara życia, aby odkryły się utajone mechanizmy zła, aby wyzwoliły się silniej pragnienia dobra, szczerości, zaufania. Przecież cały Naród pragnie rzetelnego respektowania prawa, pragnie ładu, pragnie gospodarności. Nasza religijna refleksja nad śmiercią księdza Jerzego, że Chrystusowy człowiek nie umiera dla siebie, ale dla Chrystusa i za innych, daje wielką perspektywę społecznych nadziei. Niechby za tą refleksją teologiczną podążyła myśl społeczna i polityczna. Nie brak u nas wielu ludzi, nie brak ich za granicą, którzy pragną pracować ofiarnie dla Ojczyzny. Niechby się wreszcie obudził tłumiony dziwnie instynkt samozachowawczy Narodu i niechby Polacy różnych kręgów społecznych nie musieli się spotykać zapłakani nad trumną Kapłana –Męczennika, ale za stołem dialogu ku uzgodnieniu dążeń ku pokojowi. Od dawna Kościół tego pragnął, do tego zachęcał. To powtarza dziś przy trumnie zamordowanego Kapłana, do którego możemy zastosować słowa Pisma: „Bieg ukończyłem, wiarę ustrzegłem. Na ostatek odłożono dla mnie wieniec sprawiedliwości, który mi w owym dniu odda Pan" (2 Tym 4. 7-8). I dalej stosownie mówi Apostoł: „Wszyscy przecież staniemy przed trybunałem Boga. Napisane jest bowiem: «Na moje życie – mówi Pan – przede mną klęknie wszelkie kolano»" (Rz 14, 10-11). Myśmy biegu nie ukończyli, a jako wierzący wiemy, że staniemy przed trybunałem – Pana, który nas osądzi z naszej odpowiedzialności za życie osobiste, za życie bliźniego, za życie Ojczyzny.
Aby wypełnić te obowiązki pragniemy znać rzeczywistość. Wczoraj przejrzałem trzy dzienniki: „Życie Warszawy", „Rzeczpospolitą" i ,,Trybunę Ludu". Znalazły się tam szerokie sprawozdania z tak zwanego „Dnia Zmarłych". Pisało się, że jest to relacja z dwudziestu tysięcy cmentarzy polskich, obok katolickich także innych wyznań. Otóż sprawozdawcy z dnia Wszystkich Świętych nie zauważyli na cmentarzach w Polsce ani jednego nabożeństwa, ani jednej modlitwy, ani jednego aktu obecności żywego Kościoła. A przecież modlitwy były na każdym cmentarzu. Są to, co prawda, dzienniki laickie, ale laicki to nie znaczy ślepy na rzeczywistość religijną, która ma swój wymiar społeczny. Podobnie i my, wyznawcy Chrystusa, choć żyjemy nie dla siebie, chcemy widzieć pełną rzeczywistość, a więc także i te elementy dobra społecznego, które są dokonane przez ludzi z kręgów laickich. Takie są przesłanki dla prawdziwego dialogu.

4. Chrystus ujmuje się za swymi. 
Wzruszająca jest modlitwa arcykapłańska Chrystusa, w której On ujmuje się za swymi – można powiedzieć – kapłanami. „Ojcze, chcę, aby także ci, których Mi dałeś byli ze Mną..., aby widzieli moją chwałę" (J 17, 24). Te słowa Pana Jezusa odnoszą się jednak do wszystkich, którzy poznali Boga, a będąc na świecie, nie ulegli złu. Wprowadzają nas one w radosną przyszłość: Chrystus ujmie się za swymi przyjaciółmi. Aby wejść do przyjaznej poufałości z Chrystusem, trzeba stać się prawdziwym chrześcijaninem. Chrześcijanin – to człowiek, który żyjąc na świecie, nie da się opanować światu całkowicie, ale sięga dalej – tam, gdzie Chrystus. Wymaga to wielkiej pracy oczyszczenia serca. Tylko taki chrześcijanin, który ma czyste serce, nie ulega złu, staje się solą ziemi, i może wnieść zasadniczy wkład w uznojony upadkiem moralnym świat. „Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą" (Mt 5, 8). tylko tacy nie, dadzą się zwyciężyć złu, ale zło dobrem zwyciężą (por. Rz 12, 21). W tym dramatycznym zmaganiu się dobra ze złem, którego jako niewinna ofiara padł ksiądz Jerzy Popiełuszko, potrzeba po stronie wyznawców Chrystusa czystego serca i uruchomienia wielkiego dobra, i tylko dobra, dla zwyciężenia zła. Jest to nasz program duszpasterski moralnego odrodzenia Narodu w oparciu o nauki wygłoszone przez Jana Pawła II podczas drugiej pielgrzymki do Ojczyzny.
Zanim oczyszczą się ludzie tego świata za pomocą metod światowych, zacznijmy my, wyznawcy Chrystusa, oczyszczenie naszych serc od siebie. Za chwilę przed Komunią świętą w Modlitwie Pańskiej wypowiemy słowa: „Odpuszczamy naszym winowajcom". Odpuszczamy wszystkim winowajcom, którzy z przekonania lub na rozkaz zadali bliźnim krzywdy. Odpuszczamy zabójcom księdza Popiełuszki. Nie mamy do nikogo nienawiści, a jedynie prosimy, aby Bóg przyjął niewinne ofiary przemocy, aby przyjął czystość-naszego serca, ku takiej sprawiedliwości, która oczyści społeczeństwo z wszelkiego bezprawia w umiłowanej Ojczyźnie. Amen.

Kard. Józef GLEMP

Kard. JÓZEF GLEMP (ur. 1929), Prymas Polski; teolog i prawnik kanonista; 1967–79 osobisty sekr. prymasa Stefana Wyszyńskiego; od 1979 biskup warmiński, przewodniczący Komisji Episkopatu Justitia et Pax; od 1981 arcybiskup metropolita gnieźn. i warsz. oraz prymas Polski, od 1992 (po reformie adm. Kościoła w Polsce) arcybiskup warsz.; od 1981 przewodn. Konferencji Episkopatu Pol.; od 1983 kardynał; autor zbiorów homilii, m.in.: „Przez sprawiedliwość ku miłości” (1982), „Nauczanie społeczne” (1988), „Tysiąclecie wiary św. Włodzimierza” (1991), „Być znakiem miłości” (1994). Prezentowany tekst ukazał się w „Naszym Prądzie” – 11/1984, s. 41-44.

 

Źródło:

http://www.recogito.l.pl/recogito_jp/wiara3.htm

Asadow
O mnie Asadow

„Jesteśmy żadnym społeczeństwem. Jesteśmy wielkim sztandarem narodowym. Może powieszą mię kiedyś ludzie serdeczni za te prawdy, których istotę powtarzam lat około dwanaście, ale gdybym miał dziś na szyi powróz, to jeszcze gardłem przywartym hrypiałbym, że Polska jest ostatnie na ziemi społeczeństwo, a pierwszy na planecie naród. Kto zaś jedną nogę ma długą jak oś globowa, a drugiej wcale nie ma, ten - o! jakże ułomny kaleka jest. Gdyby Ojczyzna nasza była tak dzielnym społeczeństwem we wszystkich człowieka obowiązkach, jak znakomitym jest narodem we wszystkich Polaka poczuciach, tedy bylibyśmy na nogach dwóch, osoby całe i poważne - monumentalnie znakomite. Ale tak, jak dziś jest, to Polak jest olbrzym, a człowiek w Polaku jest karzeł - i jesteśmy karykatury, i jesteśmy tragiczna nicość i śmiech olbrzymi ... Słońce nad Polakiem wstawa, ale zasłania swe oczy nad człowiekiem...”

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości