"wykonywanie władzy politycznej czy to we wspólnocie, czy to w instytucjach reprezentujących państwo powinno być ofiarną służbą człowiekowi i społeczeństwu, nie zaś szukaniem własnych, czy grupowych korzyści z pominięciem dobra wspólnego całego narodu". Jan Paweł II, 11 czerwca 1999 r., przemówienie w parlamencie polskim.
Brat Damian w każdym bodaj swoim kolejnym wpisie skarży się, że ktoś mu odmawia (osobom duchownym w ogóle) prawa do politykowania, wypowiadania się na tematy polityczne etc. Nic podobnego. Przynajmniej ja ani razu niczego takiego nie powiedziałem, ani by mi nawet przez myśl coś tak podłego (fe!) nie przeszło. Wolność słowa jest dla wszystkich, również księży i zakonników. Papieże, łącznie z Janem Pawłem II, tym bardziej jako zwierzchnicy państwowi (Watykan jest niezależnym państwem-miastem z systemem teokratycznym, w którym władzę zwierzchnią pełni papież... jakby ktoś nie wiedział) nie są w stanie po prostu uniknąć angażowania się w kwestie międzynarodowe czy polityczne.
Nie słyszałem jednak, aby Jan Paweł II czy jego następca Benedykt XVI, łącznie z aktualnym papieżem angażowali się w kampanię wyborczą i polityczną na rzecz jakiegoś konkretnego lidera czy partii. Ogólna myśl społeczna Jana Pawła II nie jest dla większości Polaków raczej tajemnicą i wiadomo wszystkim, że - tak jak cały Kościół - piętnował z całą surowością aborcję, eutanazję w kontekście tzw. cywilizacji śmierci, był krytykiem, dosyć ostrym, ideologii gender (też uważam, że to jest w dużym stopniu ideologia). NIe przypominam sobie jednak, żeby swoją krytykę wiązał jednocześnie ze wspieraniem konkretnych polityków czy partii, choć mógł. Wielokrotnie był w Polsce i miał ku temu okazję, a jednak ograniczał się tylko do krytyki zjawisk i odwoływania do sumień ludzi. Nie był jednak jedynie krytykiem tych kilku kwestii, ale również wiele miejsca poświęcał krytyce prawom człowieka, krytyce systemów autorytarnych, również w ich współczesnych odmianach. Był za porządkiem prawnym, którego łamanie uważał również za wielki grzech, bo prowadzący do anarchii, chaosu i niszczącym prawa jednostki. Przede wszystkim jednak poświęcał swój czas i uwagę głoszeniu Ewangelii.
A jak to jest u brata Damiana? Wystarczy przytoczyć tytuły jego ostatnich wpisów czy ich pierwsze zdania:
Módlmy się za pokój, Ukrainę, eurokratów i Trumpa.
Jaja jak berety! (Vance powiedział takie podstawowe prawdy, które przeraziły eurojajogłowych)
Czy Trump poprze PPK?
Czy Pan Bóg lubi geopolitykę i Trumpa?
Trump, Vance/Trump, Trump, Trump...
Ja też piszę często o Trumpie, choć krytycznie, czasem się nawet z niego ponabijam, bo już przekracza granice absurdu do tego stopnia, że trudno inaczej. Ale ja nie jestem zakonnikiem, od którego ludzie z racji tego mają prawo mieć jakieś oczekiwania i nie na to rzucają na tacę.
Niech sobie brat uprawia swoją politykę na Salonie24, może to dla niego jakaś odskocznia od codzienności... a może tylko jej przeniesienie. Krytyka polityczna, polityków? Proszę bardzo. Wypominanie im ich grzeszków? Jak najbardziej. Jeszcze się dołączę. Ale wszystkim i wszystkich. Dekalog zwiera dziesięć przykazań, bracie Damianie, nie tylko piąte przykazanie.
Nie tylko aborcja jest szkodliwa społecznie, ale też nie mniej szodliwe jest złodziejstwo, malwersacja, niszczenie demokratycznych struktur państwa, niezależności sądów i prokuratury, bo to wszystko prowadzi do anarchii i rządów autokratycznych, reżimów, które już z nikim i z niczym się nie liczą, w końcu również i Kościół im podpadnie. I zacznie się od nowa.
Reżimy wywołują wojny, napadają na inne kraje, wysyłają setki tysięcy ludzi na śmierć, bo nie muszą się liczyć ze zdaniem ludzi. To mamy na Białorusi, w Rosji, bo tamtejsze społeczeństwo zignorowało łamanie przez polityków prawa i ich praw, a kler przekupiony przywilejami i grantami władzy odwrócił się od ludzi i przyłączył do rządowej propagandy (ta kolorowa małpa zwana Cyrylem I, patryjarchą moskiewskim i całej Rusi, wsparła wojnę przeciwko Ukrainie, święciła pociski Putina i żołnierzy jadących zabijać i gwałcić na Ukrainie, i sami w niej bezsensownie ginąć).
Tak się kończy ignorowanie łamania prawa i występków władzy oraz angażowanie się kleru w politykę! Brat Damian ma prawo mówić co chce i o czym chce, i ja - powiem po wolterowsku - będę tego jego prawa bronił jak niepodległości, nawet jak się z nim diametralnie nie zgadzam. Ale niech się liczy w takim przypadku z krytyką nie tylko siebie, ale i instytucji, którą taką swoją jednostronnie polityczną działalnością naraża na szwank i krytykę.
Z tłumem jest iść łatwo i przyjemnie. Przynajmniej dopóki nie zacznie się spadać razem z nim w przepaść. Nie sztuką jest potwierdzać tłum w jego przekonaniach. Sztuką jest tłum zawrócić z niewłaściwej ścieżki. Dlatego populiści zawsze będą mieli łatwiej, a my przez nich kłopoty. Demokracja nie przetrwa jeśli nie nauczymy się przeciwstawiać pupulizmowi, który zawsze stawia proste diagnozy i ma na wszystko szybkie rozwiązania, bo takie najłatwiej przemawiają do tłumu, który ma naturalne tendencje do płytkich definicji, po które sięgają populiści, żeby zdobyć władzę. Dopóki nie zrozumiemy, że pewnych decyzji nie można podejmować poprzez głosowanie czy też kierując się sondażami.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka