Jak zapowiadał Lech Kaczyński po wygranych przez PO wyborach parlamentarnych jednym z jego zadań będzie wnikliwe patrzenie na ręce ekipy rządzącej i sprawdzanie, czy wywiązuje sie ona z obietnic polskiego cudu gospodarczego. Mówił to tonem zdecydowanym. Tonem przegranego w bitwie, ale mającego nadzieję na wygranie wojny.
Ostatnia Rada Gabinetowa była okazją do małej potyczki. Jednej z wielu. Nie ostatniej oczywiście. Mając w pamięci swoje powyborcze deklaracje ewidentnie chciał być na tym spotkaniu osobą, która nie pomaga, a poucza, nie próbuje wspólnie dojść do rozwiązania, a oczekuje dobrych propozycji od rządu. W ten sposób Lech Kaczyński wpisał się w rolę "wielkiego koordynatora" projektu służba zdrowia.
Prezydent ewidentnie traktował spotkanie z rządem jako okazję, podczas której będzie mógł wykazać swoją wyższość nad gabinetem Donalda Tuska. Wyższość przede wszystkim traktowaną w kategoriach prestiżowych i ustrojowej hierarchii. Tylko on pozwalał sobie na traktowanie swoich rozmówców z góry. Zresztą, tylko on mógł sobie na to pozwolić. tym jednym spotkaniem Lech Kaczyński udowodnił to, że to właśnie prezydent jest głową państwa.
Swoją drogą, trzeba przyznać, że nawet gdyby nie było taktyki uziemiania rządu i Premiera, tak i bez tego Prezydent miałby okazję ku temu, aby się zirytować. Odpowiedzi członków rządu były rzeczywiście kampanijne. Choć może inaczej, próby odpowiedzi przypominały słowa wypowiadane podczas kampanii wyborczej. To, że Lech Kaczyński przerywał ministrom było zapewne spowodowane taktyką - to raz, irytacją ogólności wypowiedzi - to dwa.
Przebieg Rady Gabinetowej dotyczącej problemów służby zdrowia może mieć pozytywne skutki, jeśli rząd będzie miał w pamięci, że oprócz często propagandowej krytyki ze strony opozycji może ich spotkać także kolejne spotkanie w Belwederze, na których zostaną przykładnie zrugani nie przez zwykłego posła, a przez zwierzchnika państwa. Praca może przybrać na rzetelności, ponieważ nigdy nie wiadomo, kiedy następnym razem Prezydent powie: "Sprawdzam!"
Sangwinik. Optymista. Z zamiłowaniem do piłkarskich doświadczeń, sympatyk gitarowych solówek, rosyjskich kryminałów i codziennych newsów o blaskach i cieniach demokracji. Podobno szybko się uczy. Zrażony do socrealistycznej architektury i mentalności. W polityce i życiu oprócz powszednich oczywistych obrzydliwości nie cierpi, gdy ktoś zakłada z góry, że posiada monopol na prawdę.
"To nieprawda, że wszyscy politycy to złodzieje. Zawsze są tacy, którzy mniej nakłamią, mniej nakradną i w konsekwencji mniej rozczarują. Jeśli chodzisz głosować, masz prawo głośno wytykać im wszystkie błędy. Jeśli nie bierzesz udziału w wyborach, powinieneś milczeć." - nie żaden filozof, a Bogdan Rymanowski
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka