Bartek P. Bartek P.
185
BLOG

Audimax wypełniony "Strachem"

Bartek P. Bartek P. Polityka Obserwuj notkę 6

Mamy ostatnio okazję obserwować trasę promocyjną książki J.T.Grossa pt. "Strach". Dzisiaj razem z gośćmi zaproszonymi przez prezesa Wydawnictwa "Znak"  -  Henryka Woźniakowskiego - reklamował swoją książkę w Krakowie, w Auditorium Maximum UJ. Publiczność dopisała, chętnych na posłuchanie rozmowy o polskim antysemityzmie było prawie tak dużo, jak z okazji "Mediatorów" - Studenckich Nagród Dziennikarskich, 26 listopada '07. I tu niestety pomylił się sporo prof. Chwalba, który twierdził, że popularny "audimax" jeszcze nigdy nie gościł tak wielkiej publiczności.

Jeśli już o gościach mowa... Skład panelistów był raczej jednostronny, dobrany tak, aby nie wprowadzać zbyt wiele elementów konfrontacji między rozmówcami. Osobą, która zebrała duże owacje był Marek Edelmann, którego udało się zaciągnąć do Krakowa, mimo jego trudności z poruszaniem. Poza nim, obecny był również Adam Michnik, podkreślający wielokrotnie podczas spotkania 47-letnią przyjaźń z Grossem. Krakowskie środowisko akademickie reprezentował prof. historii Andrzej Chwalba, a z UW przyjechał pan Jakub Petelewicz (historyk) i pani Joanna Tokarska-Bakir (etnograf).

Najwięcej czasu spośród gości zajmował Adam Michnik, który często używał zwrotów typu: "To, co Janek napisał..." wnosił do rozmowy element kolesiostwa, idący za nim krok w krok. Adam Michnik wnosił także sporo oburzenia ze strony widowni. Gdy ten krytykował "Nasz Dziennik", kilka osób z okrzykami na ustach "hańba!, wstyd!" wyszło z auli. W późniejszym momencie, gdy miał skomentować udział Żydów w UB po wojnie ktoś zaczął krzyczeć: "Wytłumacz się ze swojego brata!". Mentor GW czasem wspominał, że z pewnymi stwierdzeniami zawatrymi w książce się nie zgadza, że wybacza uogólnienia bo "uogólniali również Stefan Grot-Rowecki i Jan Karski, którzy są wrogami polskości". Najważniejszym jednak przesłaniem, które chciał przekazać A.M. było to, że "Strach" jest książką przeciwko nienawiści.

Michnik zwrócił także uwagę na to, że w polskich mediach J.T.Gross był pokazywany w jarmułce. Nie był pewien, czy dziennikarze specjalnie tak dobierali materiał (jakby nie pracował w GW to może uwierzyłbym), ale wydawało mu się, że ten zabieg mógłby mieć na celu pokazanie Grossa jako kogoś obcego, kogoś spoza naszej kultury i mentalności. 

Prof. Andrzej Chwalba wprowadził do rozmowy element dyskusji, jednakże klimat spotkania nie pozwolił na poważniejszą konfrontację. Przykład choćby taki, gdy Marek Edelman powiedział mu, że może swoje historyczne książki wyrzucić do kosza, ponieważ pan Marek wie lepiej. Dr Edelmann odpowiadał o tym, jak bardzo Żydzi byli zagrożeni zaraz po drugiej wojnie. O tym, jak strzelano do Żydów podczas, gdy jeździli dorożkami, o tym, jak nikt nie reagował, gdy Żydów okradano. O znieczulicy i strachu ludności Polskiej. Najśmieszniejsze jednak,  że odpowiadając na pytanie Henryka Woźniakowskiego dlaczego pozostał  w Polsce, gdy wyjechało większość jego przyjaciół? Powiedział: "Bo chciałem".

Gross natomiast nie miał ochotę na poważną dyskusję. Po pierwszej części rozmowy, poproszony o wypowiedź, powiedział, że on już w zasadzie nie ma nic do dodania i wolałby, aby przejść do drugiej części spotkania i pytań ze strony publiczności. Te, sukcesywnie nadchodziły na kartkach, które rozdawała obsługa. Pytań było kilkadziesiąt, udało się przeczytać znakomitą większość z nich, w tym także moje, w którym pytałem o nieobecność w programie "Warto rozmawiać". Gross oświadczył, że dla niego rozmówcy pojawiający się w u Jana Pospieszalskiego rozmawiają nie na jego poziomie, a już szczególnie nie będzie z nimi rozmawiał na tak ważny i wrażliwy temat jak stosunki polsko-żydowskie.

Generalnie, poziom odpowiedzi gościa zza oceany był żenujący. Najczęściej  dominowały stwierdzenia typu: "Nie", "Bardzo dobrze", "Jak najgorszy", "Na ten temat została już napisana praca naukowa". Odpowiadając o metodzie pracy nad książką, zbieranie źródeł, metodologię, stwierdził, że "czytając książkę można wywnioskować jaką metodą się posługiwałem". Gdy już znudził się olewaniem pytań oddał głos Adamowi Michnikowi, którego kilkuminutowy wywód przerwała jakaś pani krzycząc z auli: "Przyszliśmy tu posłuchać autora książki, a nie Michnika!".

Należy przyznać, że J.T.G. osiągnął swój cel. Rozgłos, duża liczba sprzedanych książek, szum wokół własnej osoby, kontrowersje. Sposób, w jaki ten cel zrealizował pozostawia jednak duży niesmak. 

Bartek P.
O mnie Bartek P.

Sangwinik. Optymista. Z zamiłowaniem do piłkarskich doświadczeń, sympatyk gitarowych solówek, rosyjskich kryminałów i codziennych newsów o blaskach i cieniach demokracji. Podobno szybko się uczy. Zrażony do socrealistycznej architektury i mentalności. W polityce i życiu oprócz powszednich oczywistych obrzydliwości nie cierpi, gdy ktoś zakłada z góry, że posiada monopol na prawdę. "To nieprawda, że wszyscy politycy to złodzieje. Zawsze są tacy, którzy mniej nakłamią, mniej nakradną i w konsekwencji mniej rozczarują. Jeśli chodzisz głosować, masz prawo głośno wytykać im wszystkie błędy. Jeśli nie bierzesz udziału w wyborach, powinieneś milczeć." - nie żaden filozof, a Bogdan Rymanowski

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (6)

Inne tematy w dziale Polityka