Wczoraj mogło byc przed Sejmem bez kozery 100 tys ludzi domagających się ustąpienia Tuska...Kiedy, jak nie wczoraj? A kiedy Prokuratura, na oczach całej Polski, zrobiła nalot na Wprost - mogło się do redakcji pofatygować nie kilkunastu dziennikarzy innych pism i stacji, a jakieś dziesięć tysięcy oburzonych patriotów...Przeciez pretekst do walki o Prawdę i wyśnioną Wolność oraz o pozbycie się tej drakońskiej, czy tylko nieudolnej, ale zawsze zdradzieckiej władzy był wymarzony.
Czemu ich tam, pod Sejmem, czy pod Wprostem, nie było?
Bo nikt normalny, a jednak fundamentalna normalnośc przeważa nawet wśród tych wzmożonych, czy bardzo zniesmaczonych obywateli, nie kupuje tych głupawych historyjek o zdradzieckiej i opresyjnej władzy. Bo nikt nie zamierza się męczyć ( nie mówiac o umieraniu ) za indolentną opozycję, za poległych ze Smoleńska, ani tym bardziej za tych, którzy przeżyli i głównie na tym smoleńskim ogniu pieką swe pieczenie. Nikt, choć władza dała ciała, ani trochę nie chce się poświęcić dla jeszcze większej wygody Hofmana, Sakiewicza, Macierewicza i Kaczyńskiego...
Wczoraj rząd, zgodnie z planem i regułami demokracji, załatwił sobie votum zaufania, a naród przy tej gorącej okazji - postawił opozycję przed milczącym votum swej nieufnej obojętności...Obojętności, nie na Państwo, a na męczacą błazenadę samozwańczych patriotów - nierobów, którzy od siedmiu lat coraz bardziej niczego nie potrafią, prócz tego, co robią dla siebie...