baronfirulet baronfirulet
167
BLOG

Nowe 7 cudów świata albo o "wyższości" własności uspołecznionej

baronfirulet baronfirulet Kultura Obserwuj notkę 3

Lato się zaczęło, a wraz z nim „letnie” informacje. Dziś padło na 7 cudów współczesnego świata. Jak przystało na świat współczesny były to wybory „demokratyczne”, co dowcipnie spuentowano na TVN-ie informując o specjalnych komputerach z dostępem do Netu koło Machu Picchu ułatwiających turystom „głosowanie”.

Bo właśnie Machu Picchu, obok 2 innych cudów reprezentuje w siódemce Amerykę Południową (są jeszcze Jezus z Rio i piramida Majów). Ponadto z Azji wielki mur chiński, Tadż Mahal i Petra, a z Europy „jedynak” z Rzymu czyli Colloseum. Co ciekawe ani Afryka, ani Ameryka Północna nie dały od siebie nic cudownego.

Nie będzie to jednak wpis wyśmiewający się z demokratyczności wyborów (podobno w Chinach głosowano na rozkaz rządu), bo pomimo takich praktyk wynik uważam jednak za reprezentatywny.

Co prawda Ameryka Łacińska zdaje się nadreprezentowana, ale zarówno wśród kandydatów jak i "zwycięzców" znalazły się głównie budowle mające prezentować wspaniałość danego państwa w jego ówczesnym rozkwicie oraz potomnym. Ewentualnie było to wysiłek zbrojeniowy (jak mur chiński albo Machu Picchu) także wykonany na potrzeby danego państwa. Wobec czego nie dziwi nieobecność Afryki, bo tam silnych (w sensie scentralizowanych) państw za dużo nie było.

Ale co z tą Ameryką Północną? Przecież tam silne państwo jest aż nadto. I co? Nie wybudowało sobie żadnego pomnika swej potęgi? Przecież każdy tak robi, szczególnie jak jest imperialistą. Czy to Chiny, czy Majowie czy nasi poczciwi, europejscy Rzymianie. A tymczasem najbardziej imperialistyczne imperium w dziejach nie ma nic?

Dziwne nie?

Nie jestem skłonny oczywiście podejrzewać o złe intencje głosujących, którzy kierując się swym anty-amerykanizmem nie głosowali na cokolwiek z Ameryki Północnej. Gdyby się bowiem przyjrzeć finalistkom (budowle spośród, których można było wybierać) to też za dużo tej Ameryki Północnej nie ma. Organizatorzy na pewno dokładali wszelkich starań o obiektywność, a z Ameryki Północnej wybrali Statuę Wolności, czyli pomnik de facto europejski, bo zrobiony przez Francuzów dla Amerykanów.

Czyli nie chodzi o anty-amerykańskość, ale o coś bardziej specyficznego. Ani Amerykanie, ani Kanadyjczycy nie odczuwają potrzeby wybudowania sobie pomnika swej potęgi. A czemu? Może dlatego, że powszechna prywatna własność, jak cechuje te społeczeństwa raczej się takim pomysłom sprzeciwia. Tam zaś gdzie ludzie nie odczuwają specjalnej satysfakcji z tego co mają (bo albo państwo im zabiera, albo nie mają nic) tam w ramach „rekompensaty” powstają „cuda świata.” Nie dla ludzi, ale dla władców tych ludzi.



Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura