Tytus Bazyli Tytus Bazyli
80
BLOG

Cimoszewicz, Napieralski i Niesiołowski

Tytus Bazyli Tytus Bazyli Polityka Obserwuj notkę 34

W dzisiejszym programie porannym I Polskiego Radia dziennikarz przeprowadził wywiad z byłym premierem Włodzimierzem Cimoszewiczem. Z zainteresowaniem słuchałem tej rozmowy, ponieważ interesuję mnie stan polskiej lewicy. Ale czym dłużej trwała ta rozmowa byłem "porażony" argumentacją i brakiem logiki w wypowiedziach byłego marszałka Sejmu RP. Włodzimierz Cimoszewicz starał się kreować na jedynego sprawiedliwego polityka z szeroko pojętego tzw. obozu lewicy. Polityka, który jedyny potrafi się unosić nad obecnymi podziałami w polityce polskiej. Cimoszewicz równo "dzielił" ciosy za błędy jakie jego zdaniem popełnili: Napieralski, Olejniczak, a nawet Borowski. Tak jakby był bez winy i nie ponosił odpowiedzialności za rządy SLD w minionych latach. Z jego wypowiedzi wynikała nie tylko niechęć, ale pogarda dla polityków Prawa i Sprawiedliwości, którzy zepsuli państwo w imię prywaty. Pan marszałek zapomniał, jak niszczyła państwo formacja, z którą się utożsamia, czy jak niszczy państwo od lat nepotyzm PSL i obecne działania polityków Platformy Obywatelskiej. Cimoszewicz wyraził swoje oburzenie faktem, że Grzegorz Napieralski poparł weto prezydenckie w sprawie ustawy medialnej. Jego zdaniem ustawa, choć nie doskonała była bardzo potrzebna, ponieważ w mediach państwowych szerzy się partyjna prywata PIS, która nie dopuszcza do głosu innych polityków. Jak to się ma do tego, że właśnie w pisowskim radiu odpowiadał na pytania - nie wyjaśnił.

Od odzyskania ponownie niepodległości w 1990 r. obserwuję polską scenę polityczną, chcą się dopatrzeć na niej normalnej, europejskiej partii lewicowej. Bowiem partia taka Polsce jest potrzebna.I niestety od chwili kiedy podjęto próbę budowy takiej partii- jaką była Solidarność Pracy, a potem Unia Pracy nic więcej się nie wydarzyło. Nie udało się zbudować nowoczesnej partii lewicowej.

W polskim słownictwie dziennikarskim przyjęto mianem lewicy określać ugrupowania, które powstały na gruzach partii komunistycznej o rodowodzie totalitarnym i agenturalnym czyli na gruzach Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej (PZPR, wcześniej PPR). Obecna partia "polskiej lewicy" SLD powstała jednej nocy w styczniu 1990 r. kiedy to na ostatnim zjedźcie PZPR, zlikwidowano PZPR i powołano do życia SdRP - Socjaldemokracje Rzeczpospolitej Polskiej. Tym samym zniekształcono pojęcie lewicy. Nie można stosować określenia: lewica, lewicowe do partii, która w swoich programach ma więcej liberalizmu pomieszanego z hasłami społecznymi niż - socjalistycznych programów społecznych, będących esencją lewicy.

Na wiosnę tego roku w dzienniku "Rzeczpospolita" ukazał się tekst, w którym cytowano posła Ryszarda Kalisza z SLD. Mówił on, że głównym celem programowym polskiej lewicy jest dążenie do zmiany ustawy antyaborcyjnej oraz uzyskania praw dla gejów i lesbijek. Kiedy to przeczytałem pomyślałem, że niszczenie etosu polskiej lewicy, którą kiedyś reprezentowały takie nazwiska jak: Adam Ciołkiosz, Lidia Ciołkoszowa, Zygmunt Zaremba, Kazimierz Pużak - sięgnęło dna. Partia uważającą się za polską lewicę nie zauważa poważnych problemów społecznych występujących w kraju rządzonym przez partię cudów i radości takich jak: bieda, bezrobocie, korupcja, problemy mieszkaniowe ubogich, rozwarstwienie społeczne, oddalanie się bardzo bogatych od bardzo biednych, przepaść cywilizacyjna mieszkańców Warszawy, Krakowa czy Wrocławia, od mieszkańców np. Koszalina, Kielc, Krosna, Rzeszowa itd. Tego SLD partia lewicy za jaką się uważa nie widzi. Problemem społecznym według SLD jest brak powszechnej aborcji i praw dla gejów. To po prostu kpiny, a nie programy lewicowe.

W III RP pomieszano pojęcia. Winę za to ponoszą w równej mierzę dziennikarze i politycy. Partię, które w swoich programach piszą o najbiedniejszych, są za rozbudową programów społecznych, przeciw prywatyzacji wszystkiego co żyję - zgodnie z programem PO, uważa się za partię prawicy - dotyczy to Prawa i Sprawiedliwości. Natomiast partia, która popiera liberalizm gospodarczy, jest za popieraniem bogatych i dąży do "dowalenia" biednym - ustawa o eksmisjach z mieszkań, uważa się za partię lewicową - dotyczy to Sojuszu Lewicy Demokratycznej.

Jest tak dlatego, że nadal nie zakończyła się przebudowa polskiej sceny politycznej. Dobrze by się stało gdyby dogadali się faktycznie politycy mający poglądy lewicowe, a nie liberalne stworzyli nową partie nawiązującą do tradycji - Polskiej Partii Socjalistycznej. Podobnie się ma jeżeli chodzi o prawicę.

Przekonany jestem, że nadal jest to niemożliwe, ponieważ na polską sceną polityczną unoszą się duchy historii. I nadal podziały historyczne są ważniejsze niż zdrowy rozsądek. I póki z polskiej sceny politycznej nie zejdą byli aparatczycy PZPR do, których należy Włodzimierz Cimoszewicz, oraz nie umrze elektorat pezetperowski, nie ma szansy na budowę takiej partii.

W polityce nie ma przyjaciół i wrogów. Są jedynie interesy ugrupowań politycznych. I póki tego nie zrozumieją politycy tzw. lewicy i tzw. prawicy nadal będziemy świadkami takich wystąpień jak wicemarszałka Stefana Niesiołowskiego, który zbeształ G. Napieralskiego, że poparł weto prezydenckie.

Stefan Niesiołowski kompromituje nie tylko Sejm RP, ale również polskich profesorów, ponieważ ktoś nie znający środowisk uniwersyteckich może przyjąć za normę u profesorów - chamstwo i prymitywizm w wystąpieniach publicznych. Bo jak prof. Niesiołowski jest tak chamski, to przecież inni nie są gorsi.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka