beksztu beksztu
166
BLOG

W imieniu Dumy narodowej

beksztu beksztu Polityka Obserwuj notkę 2

 Duma narodowa to spoiwo, które jednoczy bezkształtną masę, sprawia, że pojedyncze jednostki mieszkające na danym obszarze czują, że przynależą i chcą przynależeć do szerszej zbiorowości, którą łączą elementy języka, kultury, wspólna historia. Duma narodowa jest więc wartością bezwzględnie wymaganą by pojęcie państwowości czy narodu mogło funkcjonować zarówno wewnątrz jak i na zewnątrz społeczności, a naród, który nie jest dumny ze swojej przynależności nie ma prawa przetrwać. Duma narodowa powinna być zatem podstawowym narzędziem w rękach rządzących i w odpowiedni sposób stymulowana, nieść za sobą pozytywne konsekwencje w postaci większej społecznej aktywności wywołanej poczuciem wspólnoty, budowania własnego dobrobytu poprzez pracę nad dobrobytem zbiorowości. Tak skonstruowana definicja dumy narodowej, mniej lub bardziej sformatowana, funkcjonuje w większości państw zachodnich. Zarówno Niemcy, Francuzi jak i Brytyjczycy mają silne poczucie dumy narodowej, która napędzana jest poprzez politykę historyczną. Polityka historyczna z jednej strony podkreśla te pozytywne aspekty historii danego narodu, z drugiej próbuje relatywizować i wygładzać niezbyt chlubne momenty, co jest zrozumiałe. Dzięki odpowiednio prowadzonej polityce historycznej, niemiecki naród miał szansę wyrwać się ze szponów nazizmu, zmienić sposób myślenia Niemców. W dzisiejszych Niemczech, nazizm traktowany jest jako symbol zła, zła, które zniewoliło Niemców, zawładnęło ich umysłami, zmusiło do niecnych uczynków. Współcześni Niemcy traktują Hitlera i okres II wojny światowej zupełnie inaczej niż to miało miejsce w czasach tuż po zakończeniu wojny. Traktują Hitlera jako kosmitę, najeźdźcę, który ten przecież szlachetny naród zwiódł, oszukał swoimi gorącymi przemowami, bo mówcą był przecież znakomitym. W takim pojmowaniu osoby Hitlera utwierdza ich również pochodzenie Fuhrera. Niemcy już dawno rozliczyli się ze swojej ciemnej historii, dzisiaj wolą optymistyczną wersje z obalaniem muru berlińskiego w roli głownej, a dyskusje na temat II wojny światowej toczą się raczej wokół wątku wypędzonych czy bohaterskich prób obalenia wodza III Rzeszy, które swoją drogą, są również mocno wybielane i wobec niektórych historycznych faktów przechodzą zupełnie obok. Chcę w tym miejscu zaznaczyć, że nie mam o to do naszych sąsiadów żadnych pretensji. Każdy woli mówić o rzeczach, które dodają mu splendoru, ciemne sprawki stara się schować jak najgłębiej w pokładach swojej pamięci. Działamy tak wszyscy z osobna i jako społeczeństwo, co jest zrozumiałe. Nie zrozumiały jest natomiast dla mnie jako Polaka, sposób, w jaki do szeroko rozumianej polityki historycznej podchodzą władze naszego kraju, a także cały medialny salon, który przy byle okazji kaja się z powodu mordu w Jedwabnym czy wtłoczonego do naszych głów – wrodzonego antysemityzmu. Tak więc drogi salonie, ja, jako młody Polak nie chcę dłużej słuchać o bandzie szabrowników i zbójów, którzy poddani niemieckiej prowokacji (to na ich obronę) zamordowali kilkuset Żydów! Nie chcę pochylać głowy, Drogi Panie Najsztubie, Żakowski i Pani Szczuko, w geście przeprosin! Nie chcę Panie Kwaśniewski i Komorowski, by moi prezydenci przepraszali w imieniu całego narodu polskiego za zbrodnię marginesu! Nie chcę tych przeprosin, bo wywołują one złudne wrażenie, że za Jedwabne odpowiada państwo polskie, którego formalny rząd wydał rozkaz zamordowania niewinnych ludzi. Nie chcę wreszcie, Panie Bartoszewski, słuchać, że w czasach okupacji, bardziej obawiał się Pan polskich obywateli niż nazistowskiego najeźdźcy! Nie chcę i nie potrafię zrozumieć, co Wami wszystkimi, moi drodzy salonowcy, kieruje by wciąż nadstawiać karku i poprzez fałszywe uogólnienia obrażać naród polski!? Jestem młodym Polakiem i Polska kojarzy mi się z Lwem Lechistanu i odsieczą wiedeńską, z Legionami Polskimi i III Brygadą Piłsudskiego, z płomiennym przemówieniem Józefa Becka z 5 maja 1939, z obroną Westerplatte, z dywizjonami 302 i 303, z makami na Monte Cassino, z Ireną Sendlerową czy wreszcie z Solidarnością i Janem Pawłem II jako autorytetem i symbolem formalnej i moralnej odnowy Państwa Polskiego. Chcę słyszeć, że Polska to nie tylko normalność Panie Premierze, ale również wartość dodana, którą można i należy eksponować. Chcę by władze polskie w należyty sposób zadbały o prawdę historyczną i by w imię mglistej przyjaźni polsko – rosyjskiej nie rezygnowały z własnej autonomiczności oraz rzetelnego wyjaśnienia katastrofy smoleńskiej, które jest wyrazem szacunku dla zmarłego tam prezydenta i innych polskich urzędników. Właśnie takiej narracji oczekuję od Was drodzy salonowcy i rządzący. Chcę być dumny z bycia Polakiem i chcę by dumne z tego były moje dzieci. Chcę by ta duma wpisana była w ich wychowanie i edukację, była czymś naturalnym, czymś, czego nie będą musiały się wstydzić w gronie rówieśników. Wszystkim Wam, drodzy salonowcy, dedykuje przy okazji piosenkę:

http://www.youtube.com/watch?v=HJqEb4XbVTQ

beksztu
O mnie beksztu

Raz jak dobry kebab na kaca, raz jak bąk puszczony w windzie.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka