Beret w akcji Beret w akcji
103
BLOG

Prezydent Komorowski - wygraliśmy czy przegraliśmy?

Beret w akcji Beret w akcji Polityka Obserwuj notkę 20

Polska ma nowego prezydenta; więc i ja mam nowego prezydenta. Ale nie jest to mój prezydent, choć jest prezydentem mojego kraju.

Trudna sytuacja - ktoś mógłby powiedzieć - schizofreniczna. Muszę szanować wyrok demokracji i osobę najwyższego przedstawiciela państwa. I chcę - gdyż uważam taką postawę za właściwą; bo chciałabym, by wyborcy Komorowskiego szanowali prezydenta Kaczyńskiego,  gdyby to on wygrał.

Wiem, że nie miałoby to miejsca. Przez 5 lat żyłam w Polsce, w której to oni i ich wybrani przedstawiciele, popierani przez  ich potężne mainstreamowe media opluwali i brutalnie niszczyli mojego prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Opluwali też  i zwalczali mnie, nazywając Ciemnogrodem i wykluczając z poważnego dyskursu. Próby podejmowania merytorycznej dyskusji zawsze kończyły się fiaskiem - musiałam liczyć się z ostracyzmem we własnym środowisku, w najlepszym przypadku z pobłażliwym zdziwieniem, ewentualnie protekcjonalno- ironicznym tonem, definiowanym jako "poczucie humoru", którego mnie rzekomo brak.

Czy wysnuwam stąd prosty wniosek - teraz kolej na mnie, to moje święte prawo, które sami mi własną postawą przyznali? Że mam prawo mówić i pisać choćby o Pierwszym Kaszalocie, rozdającym autografy i żadać od nich poczucia humoru?

Nie. Wysnułam inne wnioski. Nie dlatego, że pragnę demonstrować wyższość moralną i wszelaką. Dlatego, że myślę i chcę działać w sposób pragmatyczny.

Przede wszystkim nadal jesteśmy "my" i są "oni". Okrągłe slogany prezydenta Komorowskiego "chodźcie z nami", "jest tylko jedna Polska"  to puste hasła. Po cóż w ogóle demokracja, pluralizm i wybory, jeśli mamy pójść z nimi? Nie możemy, chcemy iść w różnych kierunkach.

My przegraliśmy, ale i wygraliśmy. Oni wygrali, ale i przegrali.

Przegraliśmy, bo oni mają pełnię władzy. Ale wygraliśmy, bo runęła misterna konstrukcja kłamstwa i manipulacji, budowana konsekwentnie przez lata. Ich kandydat nie zmiażdżył naszego, nie wyeliminował go z gry na zawsze, jak miało być; przeciwnie - znacznie wzrosły szanse PIS-u na wygraną w wyborach samorządowych i parlamentarnych.

Okazało się, że Polska jest podzielona, ale inaczej. Nie na śwatłych Europejczyków i Ciemnogród, lecz na zwolenników różnych wizji państwa. Wraca poważny dyskurs. Plucie, ośmieszanie, palikotyzacja i manipulacja okazały się tylko częściowo skuteczne - wystarczające do wygrania wyborów prezydenckich minimalną przewagą, lecz niewystarczające  do zniszczenia konkurencyjnej opcji i całkowitego zmanipulowania społeczeństwa.

Uważnie - jak zwykle- śledzę przekaz TVN 24. Widzę zmianę - w komentarzach powyborczych nie pojawia się już stara śpiewka, że na Kaczyńskiego głosowali ci starzy, niewykształceni, sfrustrowani i przegrani. Trudno dziś, po tym, co się stało, określić tak połowę społeczeństwa. Zwłaszcza, że  zabieg jednak się nie powiódł mimo utrwalania tego przekazu przez 5 lat.

Pojawił się nowy przekaz - "głosowali ze współczucia". To też nie jest analiza rzeczywistości, choć już cieplej, cieplej...

Oni wygrali, bo mają pełnię władzy. Ale przegrali, bo - patrz wyżej.

I przegrali z  kilku jeszcze innych powodów. Nawet wielu komentatorów TVN 24 określa już tę wygraną jako "Pyrrusowe zwycięstwo". Bo oni nie będą teraz mieć lekko. Przyszedł czas na program i jego realizację; już nie wystarczy być anty-PIS-em. Bo na horyzoncie pojawiła się perspektywa rozliczenia z obietnic.

Bo opozycja znowu stała się opozycją na serio - a nawet odzyskała zdolność koalicyjną.

Bo PO musiała pożegnać się z miłym jej mitem o niespotykanym dotąd powszechnym poparciu i uwielbieniu społecznym, z wyjątkiem oczywiście Ciemnogrodu.

Bo premier i stratedzy PO przypuszczalnie zadali sobie pytanie: jaka część społeczeństwa popiera nas naprawdę, a jaka głosowała na Komorowskiego tylko jako na "mniejsze zło", ze strachu przed fantomem IV RP, który odchodzi w przeszłość.

Ufka i Seaman znakomicie zanalizowali w swych postach, co możemy i powinniśmy robić. Ja mam dosyć emigracji wewnętrznej, za często na niej w życiu bywałam.

Zatem róbmy swoje:)

Lubię ludzi - wierzących, ateistów, prawicę, lewicę i centrum, Niemców, Rosjan i Żydów.Nie lubię, gdy ludzie gardzą ludźmi. Marzy mi się tygodnik "Polityka inaczej".

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka