Maria Paulina Eytner, łączniczka, batalion "Sokół" grupa techniczna
"Lokal" rozrywkowy batalionu "Sokół"
Zostaję przeniesiona do Grupy Technicznej w naszym batalionie "Sokół", pod dowództwo kpt. "Litwosa". Zaczynam nowy rozdział moich powstańczych przeżyć.
Grupa Techniczna liczyła 16 osób, w tym 3 dziewczyny: "Zasada", Lidia i ja. Produkowaliśmy granaty i butelki zapalające. Trotyl pochodził z rozbrajanych niewypałów, przede wszystkim pocisków granatnika, zbieranych po prostu na ulicach i podwórkach. Rozbrajaniem niewypałów zajmowali się oczywiście nasi chłopcy, wiadomo, że była to czynność niebezpieczna. Trotyl ucierany z cukrem w porcelanowych moździerzach stanowił materiał wybuchowy, którym napełnialiśmy czerepy granatów. Te czerepy - to były przedziwne twory. M.in. wykorzystywaliśmy do tego celu... metalowe kule, stanowiące zakończenie wezgłowi żelaznych łóżek. Do dziś nie wiem, w jaki sposób udawało nam się nazbierać tyle kul.
Napełnione trotylem granaty uzbrajaliśmy w zapalniki własnej produkcji. Zapalniki - to była specjalność naszej koleżanki "Zasady", chemiczki. Na tym polu "Zasada" wykazała się nie lada kunsztem, bo przecież pracowaliśmy w warunkach pełnego prymitywu. O ile sobie przypominam, w skład materiałów użytych do zapalnika wchodziła m.in. siarka z główek zapałek. Nie trzeba dodawać, że musieliśmy skrzętnie gospodarować posiadanym zapasem materiałów, aby wytworzyć jak najwięcej granatów.
Granaty własnej produkcji - jakże często jedyna broń powstańców. Czasem również niebezpieczna... dla naszych chłopców. Pamiętam, że idąc do akcji brali je w dłonie z pewnym charakterystycznym gestem, lekko odchylając od siebie. Nawet tej broni nie było w dostatecznej ilości. Niektórzy chłopcy szli do walki mając przy sobie tylko dwa granaty...
A butelki zapalające? I te były produkowane w naszym małym laboratorium, w pomieszczeniu, na którego drzwiach umieszczony został napis: "Lokal rozrywkowy - szukasz śmierci, wstąp na chwilę". Pod tym napisem wisiały ... ludzkie kości. Humor z gatunku makabrycznego, lecz cóż, byliśmy przecież młodzi a już - jakże często - ocieraliśmy się o śmierć.
Lubię ludzi - wierzących, ateistów, prawicę, lewicę i centrum, Niemców, Rosjan i Żydów.Nie lubię, gdy ludzie gardzą ludźmi. Marzy mi się tygodnik "Polityka inaczej".
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości