Nie wiem czy Adam Małysz też uważa, że dwa srebrne medale to wykonanie zadania w 200-stu procentach. Ale skoro tak twierdzi Prezydent Lech Kaczyński, to znaczy że tak jest i basta. I generalnie, żeby Małyszowi nie przyszło do głowy że sukcesy osiąga dzięki swojej ciężkiej pracy:
"Życzyłem wszystkiego najlepszego i się sprawdziło" - dziękujemy Ci Prezydencie za te życzenia dla naszego skoczka narciarskiego. Do tej pory nie posądzałem Prezydenta o znajomość voodoo, ale może Ojciec Dyrektor wspominając w swoim popularnym wykładzie naszą Pierwszą Damę nie bez povoodoo określił ją mianem "Czarownica". To wyjaśnia drugi cytat ze śniadania mistrzów:
"Żona zawsze jest współautorem sukcesu". Bynajmniej nie chodzi o Izabelę Małysz, małżonkę Adama. "Zadanie zostało wykonane" rzucił Prezydent nawiązując w sposób automatyczny lub humorystyczny do zwycięskich wyborów 2005-go roku. Skoro teraz adresatem słów był faktyczny zwycięzca, to i pięć lat temu Prezydent zwrócił się do prawdziwego zwycięzcy. Który to zwycięzca żony jak wiadomo nie posiada. Logicznym wnioskiem jest więc stwierdzenie, iż słowami "Żona zawsze jest współautorem sukcesu" odnosi się do małżonki własnej, Marii Kaczyńskiej. Czym wracamy do kwestii voodoo i pytania czy Lech Kaczyński życzył Donkowi wszystkiego najgorszego w kwestii wyborów prezydenckich a żona była współautorem sukcesu?
A skoro już wróciliśmy w do roku 2005 i ówczesnej kampanii prezydenckiej, a do tego wcinając pstrąga z oscypkiem w Zameczku Prezydenckim w Wiśle, to taki cytat z kampanii wyborczej Lecha Kaczyńskiego, kandydata na prezydenta:
"Istotnie jednak należy zrezygnować z dużej liczby należących do Kancelarii Prezydenta obiektów, na przykład z pałacyku w Wiśle, który – w razie mojej wygranej – przekażę na cele społeczne".
I co Ty na to, drogie Bravo?