Do niedawna nie mogłem uwolnić się od jawnej irytacji słuchając powtarzającego przy byle okazji Lecha Wałęsę, że jedyną alternatywą dla solidarności we współczesnym świecie jest nacjonalizm. Wałęsa lubi słowa-klucze, posługuje się nimi często bez wdzięku, więc owe uproszczenie wydawało mi się wyjątkowo natrętne. Jednak, po chwili głębszej refleksji nie można odmówić mu pewnej racji.
Kilka dni temu gazety doniosły o historii nielegalnych emigrantów z Erytrei próbujących przepłynąć do Europy na dwunastometrowej łodzi. Przedsięwzięcie – jak wiele podobnych – mogłoby się powieść, gdyby nie zabrakło paliwa. Potem łódź już tylko dryfowała, a jej pasażerowie po kolei umierali z głodu i pragnienia. Niedaleko włoskiej wyspy Lampedusa straż przybrzeżna natknęła się na pięciu żyjących jeszcze Afrykańczyków, którzy opowiedzieli o śmierci z głodu i pragnienia ich siedemdziesięciu trzech współpasażerów. I nie to jest najbardziej porażające, że ich zwłoki wyrzucano po kolei do wody, ale fakt, że żaden z przepływających licznie statków nie udzielił, ani nie wezwał pomocy. Echo zdarzenia jest na tyle głośne, że szef włoskiego MSZ domaga się natychmiastowego zbadania, czy rozbitkowie mówią prawdę.
O ile Włosi mają wątpliwości, co do prawdziwości zeznań Erytrejczyków, o tyle żadnych wątpliwości w sprawie morderstw Romów na swoim terenie nie mają władze Czech i Węgier. Ostatnie miesiące w obu krajach są ferię przypadków ekstremalnego rasizmu skierowanego przeciwko mniejszości romskiej. Lokalne organizacje neo-nazistowskie przeszły od słów do czynów i dokonują regularnych masakr. W ciągu ostatniego roku tylko na Węgrzech zamordowano sześciu Romów, a 50 ciężko pobito i zraniono. Przed miesiącem do wyjątkowo ohydnej zbrodni doszło w czeskim Vitkowie. Napastnicy – działając na wzór węgierskiej czarnej sotni – obrzucili romskie domostwo butelkami z benzyną, zamordowali starszą kobietę i ciężko poranili dziecko. Sprawców złapano. Czy to jednak rozwiąże problem?
Wracam do słów Wałęsy. Jeśli nie solidarność, to co? Włoskie prawo penalizujące nielegalną imigrację i wynajmowanie mieszkań imigrantom? A może powszechna niechęć „czystych rasowo” obywateli Czech i Węgier do Romów, która ośmiela bojówkarzy? Może bukaresztański tłum fanów Madonny, który buczy zgorszony, gdy gwiazda mówi publicznie o nietolerancji wobec romskiej mniejszości? Albo nasze nieme przyzwolenie na dozbrojenie polskich żołnierzyków w Afganistanie, które pozwoli im „skuteczniej likwidować bandy rebeliantów”. Jakby ci ostatni byli celem w wirtualnych grach, a nie żywymi ludźmi.
Poprawię Wałęsę. Nie nacjonalizm jest groźny, tylko nowe zdziczenie. Mariaż obojętności z rasizmem. Mentalna dehumanizacja tego, co w człowieczeństwie odległe, bądź inne. Takie oto zło rozlewa się szeroko w naszym najlepszym ze światów. Czy mamy świadomość, że sami będziemy tego ofiarami?