W ramach doskonalenia języka niemieckiego czytam czasopisma w tym języku. Często mój wybór pada na największy i najbardziej wpływowy niemiecki tygodnik "Der Spiegel" - jego nakład wynosi milion egzemplarzy. Jest to gazeta o lewicowym zabarwieniu, coś w stylu naszej "Polityki". Może to dziwić, że czytam takie pismo, ale można się z niego dowiedzieć dużo ciekawych rzeczy choćby o Polsce. Nie tak dawno omal nie przewróciłam się ze zgrozy kiedy w wydaniu internetowym tej gazety przeczytałam wywiad ze znanym antyfaszystą, Rafałem Pankowskim, który jak widać nie traci czasu i gdzie tylko się da opluwa Polskę i Polaków mających prawicowe poglądy. Żeby nie być gołosłowną przetłumaczyłam ten tekst na język polski. Wnioski są zaskakująco proste - naszym zachodnim sąsiadom rośnie za miedzą armia faszystów. Doprawdy jest to wzruszające, że akurat Niemców tak martwi to, że polska prawica to rzekomi naziści. Poniżej wywiad Christiny Hebel pod tytułem: "Ekstremiści w trakcie polskiego Święta Niepodległości: "To hańba". Warto wspomnieć o tym, że rozmowa odbyła się jeszcze przed Marszem, a 11 listopada ta sama dziennikarka (widać oddelegowana do tropienia polskich faszystów) napisała artykuł pt: "Chuligani awanturowali się w Warszawie". Wypowiedzi Pankowskiego pozostawiam bez komentarza - wystarczy przeczytać poniższy, przetłumaczony przeze mniem, wywiad.
Polska świętuje swoją niepodległość. Ale ten dzień dzieli społeczeństwo. Socjolog Rafał Pankowski wyjaśnia, w jaki sposób radykalni nacjonaliści instrumentalizują ten dzień i dlaczego konserwatyści nie odcinają się wyraźnie od prawicowego ekstremizmu.
Informacje o naszym rozmówcy:
Rafal Pankowski, lat 38, profesor w Collegium Civitas w Warszawie, socjolog, uznawany za jednego z wiodących ekspertów w Polsce w zakresie nacjonalizmu i prawicowego ekstremizmu. Od 1996 roku zaangażowany w organizacji "Nigdy Wiecej" w walkę przeciwko rasizmowi i ksenofobii.
SPIEGEL ONLINE:Panie Pankowski, w ten wtorek Polska świętuje dzień, w którym w 1918 roku odzyskała swoją niepodległość. Dziesiątki tysięcy ludzi wyjdzie na ulice i będzie świętować – ale osobno. W Warszawie odbędą się dwa marsze – ten zorganizowany przez prezydenta Bronisława Komorowskiego i drugi, marsz narodowców. Dlaczego Polacy nie świętują razem?
Pankowski: Tosmutny proces, który rozwinął się w ubiegłych latach, w trakcie którego radykalno-nacjonalistyczny ruch zawładnął tym świętem. W 2009 roku było zaledwie kilkuset prawicowców. Ale w ubiegłym roku było ich już prawie 50.000 – i coraz częściej dochodziło do ulicznych starć. Ekstremiści atakowali policjantów i kontrdemonstrantów, w ubiegłym roku zaatakowali nawet rosyjską ambasadę.
SPIEGEL ONLINE:Czy to ma jeszcze coś w wspólnego ze świętem?
Pankowski:Niezbyt wiele, to po prostu hańba. W marszu prezydenckim organizowanym pod hasłem"Razem dla Niepodległej" udział bierze niestety zdecydowanie mniej osób.
SPIEGEL ONLINE:Kim są ludzie, którzy biorą udział w marszu nacjonalistów?
Pankowski:Marsz jest magnesem dla nacjonalistów, prawicowych ekstremistów i chuliganów z Polski i całej Europy. To przede wszystkim młodzi mężczyźni, a szczególnie agresywni są tzw. pseudokibice. W całym kraju grupy pseudokibiców takich drużyn jak Lech Poznań czy Widzew Łódź werbują ludzi do udziału w demonstracji. Demonstrację organizują członkowie takich ugrupowań jak Młodzież Wszechpolska i Obóz Narodowo-Radykalny. Już same te nazwy ukazują orientację polityczną tych ugrupowań. Nawiązują one do radykalnych, antysemickich i faszystowskich organizacji z okresu międzywojennego. I niech nikogo nie zmyli fakt, że członkowie tych organizacji określają się dziś mianem narodowych konserwatystów – to jawny eufemizm.
SPIEGEL ONLINE:Wygląda na to, że prawicowi ekstremiści są przeciwko wszystkiemu i wszystkim: mniejszościom religijnym, homoseksualistom, emigrantom, Unii Europejskiej, lewicowcom. Jakie są cele tych ugrupowań?
Pankowski:Prawicowi ekstremiści uważają się za „prawdziwych Polaków”. Hasła typu „Polska dla Polaków” są typowe i rasistowskie, bo wykluczają mniejszości, uznawane za wrogów narodu. A przecież Polska przez setki lat była państwem wielonarodowościowym, wielokulturowym. Wiele osób chce jednakże wyprzeć ze świadomości tę tradycję, twierdząc, że są „idealnymi patriotami” biorąc udział w marszu nacjonalistów 11 listopada. Jednym z ich idoli jest Roman Dmowski, wpływowy polityk lat 30-tych. Dążył on nie tylko do narodowego odrodzenia Polski, ale także do zmarginalizowania mniejszości. Dmowski jest dla mnie twórcą współczesnego antysemityzmu.
SPIEGEL ONLINE:Polscy prawicowi ekstremiści są silnie związani z węgierską partią nazistowskąJobbik. Czy partia ta jest dla nich wzorem?
Pankowski:Tak,partia ta jest ważnym punktem odniesienia dla Ruchu Narodowego, partii skrajnie prawicowej, zawiązanej przed dwoma laty przez uczestników organizacji organizujących te marsze. Współpraca pomiędzy polskimi i węgierskimi ekstremistami jest ścisła. Organizowane są szkolenia i konferencje. Ruch Narodowy próbuje przenieść sukces partii Jobbik na grunt polski.
SPIEGEL ONLINE:Czy to się udało?
Pankowski:Do tej pory niezbyt. W wyborach do EuroparlamentuRuch Narodowy poniósł druzgocąca porażkę, zdobywając 1,9 procent głosów. Ale to w Polsce może się szybko zmienić, jak pokazuje przykład konkurencyjnej partii, tj. Kongresu Nowej Prawicy, która niespodziewanie zdobyła ponad 7 procent głosów – i to przede wszystkim wśród ludzi młodych.
SPIEGEL ONLINE: Konserwatywna partia opozycyjna Prawo i Sprawiedliwość (PiS) na czele z Jarosławem Kaczyńskim organizuje swój własny marsz w Krakowie. Dlaczego?
Pankowski:W przeciwieństwie do Niemiec w Polsce nie ma wyraźnej linii podziału między konserwatystami i skrajną prawicą. Kaczyński wprawdzie nigdy nie brał udziału w obchodach Święta Niepodległości organizowanych przez nacjonalistów, ale byli tam posłowie z jego partii. Już sam ten fakt legitymizował te marsze. Konserwatyści nie są dość silni, aby zorganizować w Warszawie własne obchody na dużą skalę. Kaczyński doskonale wie, że wielu jego wyborców sympatyzuje ze skrajną prawicą. Marsz PiS-u w Krakowie jest zatem oznaką słabości.
SPIEGEL ONLINE:Jak duże jest ryzyko, że w tym roku znów dojdzie do burd ulicznych?
Pankowski:Ryzyko to istnieje już przez sam fakt obecności agresywnych pseudokibiców. Organizatorzy marszu zdają sobie sprawę, kogo zapraszają i że tych ludzi nie da się kontrolować. A zatem całkowicie świadomie podejmują to ryzyko. Chodzi im tylko o to, aby na ulice wyszło jak najwięcej ludzi, by w ten sposób zademonstrować swoją siłę.
SPIEGEL ONLINE:Czy jest Pan za zakazem organizowania tych demonstracji?
Pankowski:Tak, uważam, żemarsze te powinny zostać zakazane. Co roku jest przemoc, rasizm – uważam, że demokratyczne społeczeństwo ma prawo powiedzieć: stop, wystarczy. Wiem, że nie każdy jest tego zdania, bo i samo święto i patriotyzm mają tu zbyt duże znaczenie. Ale są pewne granice i trzeba je wyraźnie wyznaczyć.