Borzęcka Marta Borzęcka Marta
490
BLOG

Żona dla Kaczyńskiego. Współczesna legenda z Wilna

Borzęcka Marta Borzęcka Marta Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 16
Legenda jest najstarszą formą przekazu historycznego. Służyła nie tylko relacjonowaniu zdarzeń historycznych - ale także ich kreowaniu i mitologizowaniu. Legendy dotyczące początków państwa polskiego znamy wszyscy od dziecka. Ale istnieje również coś, co nazywamy "współczesną legendą miejską". Takie były już przedmiotem badań socjologów. Mówią nie tyle o przeszłości, co o stanie ducha, lękach i tęsknotach współczesnych. Dość przypadkowo natknęłam się na współczesną legendę miejską z Wilna. Warto ją odnotować, albowiem posiada niezwykły kontekst polityczny. Może zresztą nie tylko o politykę w niej chodzi...
Kiedy usłyszałam po raz pierwszy opisaną poniżej wileńską legendę pomyślałam: "Bzdura". Kiedy to nastąpiło po raz drugi, westchnęłam z niechęcią i z myślą: "Czego to ludzie nie wymyślą". Jednak za trzecim razem zastanowiłam się nad tą historią już poważnie. Kiedy usłyszałam ją po raz kolejny uznałam, że trzeba tę legendę opisać.
Otóż w Wilnie, zresztą na całej Litwie, przed kilku laty wiele osób ekscytowało się tym, że prezydent tego kraju, Dalia Grybauskaite, panna, spotyka się z pewnym starym kawalerem z Polski. Chodziło o Jarosława Kaczyńskiego! Według tej miejskiej plotki oboje politycy mieli się skłaniać ku sobie – nie tylko w sensie politycznym. Zapewne dla osób, które czytają o tym po raz pierwszy – taka historia to bzdura albo szok. Jednak warto zastanowić się nad tą historyjką przez chwilę. Być może, skoro Litwini ukuli taki mit, to może warto odczytać go „freudowsko”? I pomyśleć, że mimo wszystkich dokuczliwych i agresywnych zaczepek współczesnych Litwinów wobec Polaków - tli się w ich podświadomości tęsknota za unią polsko-litewską. Przecież od czasów królowej Jadwigi i Władysława Jagiełły, przez ponad trzy wieki byliśmy, w dzisiejszym tego słowa znaczeniu, supermocarstwem, któremu jako jedynemu udało się zdobyć Moskwę, stoczyć wiele zwycięskich wojen, a terytorium Rzeczpospolitej Obojga Narodów było ogromne. Ówczesne Niemcy czy Rosja nie były nawet w niewielkiej części tak silne jak połączone unią Polska i Litwa. Później nadszedł mrok, czyli powolny upadek naszego państwa w XVIII wieku aż do zniknięcia na 123 lata naszej Ojczyzny z mapy Europy. Jeszcze w tym czasie byliśmy jednym narodem połączonym niezwykle silnie nieszczęściem niewoli. Poczucie takiej wspólnoty pozostawało silne przez wieki.
Współczesne relacje pomiędzy Polską a Litwą nie należą do najlepszych i jest to niezwykle delikatne określenie obecnego stanu rzeczy. Niemal cały czas słyszymy o nierespektowaniu praw mniejszości polskiej mieszkającej na Litwie przez władze tego państwa. Jest to tym bardziej irytujące ze względu na wspólną historię i wspólne dziedzictwo.
Prezydent Litwy  Dalia Grybauskaite bardzo dobrze zna język polski i jest ponoć z pochodzenia Polką, spolszczona wersja jej nazwiska to Grzybowska. Grybauskaite została prezydentem Litwy w 2009 roku i wtedy pojawiły się opisywane tu plotki na prawach „legendy miejskie”. Co więcej – potem na Litwie „dorobiono” dalszą część tej historii.  Oto bowiem 10 kwietnia 2010 roku – według litewskiej „wersji szeptanej” - nastąpił zamach, mający na cele także przekreślenie tego mariażu. Bo to ponoć prezydent Lech Kaczyński miał być głównym swatem swego brata. 
Urok  tej historii, zapewne zmyślonej oraz infantylnej i naiwnej, tkwi w tęsknocie za tym, żeby Polska i Litwa znów byłyby połączone. Czy też raczej, bądźmy realistami, nawiązały bliskie i przyjacielskie relacje. Zapewne to lepszy i bardziej pokojowy sposób niż ten proponowany niedługo po II wojnie światowej: „Jedna bomba atomowa i wrócimy znów do Lwowa, druga mała, ale silna i wrócimy też do Wilna”.
 
 
Pierwodruk w tygodniku "Polska Niepodległa" w dodatku "Polskie Kresy".
 
 

Zawsze po prawej stronie

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura