Cezary Krysztopa Cezary Krysztopa
60
BLOG

Obamofobia

Cezary Krysztopa Cezary Krysztopa Polityka Obserwuj notkę 18

   Na obchodach rocznicy wybuchu II wojny światowej podobnie jak podczas samego wybuchu w większym stopniu mozemy liczyć na obecność przedstawicieli ówczesnych państw-agresów niż aliantów. Z Wielkiej Brytanii, Francji, USA nie przybędą żadni znaczący politycy. Najbardziej zaboli brak przedstawiciela USA. Sojusz ze Stanami okupiliśmy nie tylko nadwyrężeniem sojuszy europejskich jak przy inwazji na Irak, nie tylko zwiększeniem poczucia zagrożenia jak w przypadku zgody na przyjęcie tarczy antyrakietowej ale również krwią naszych żołnierzy. Celnie ujął to na rp.pl Marek Magierowski:

"...Ameryko, co jeszcze możemy dla ciebie zrobić?
Kapitan Daniel Ambroziński stracił życie w Afganistanie, walcząc u boku amerykańskich sojuszników. Polska nie odstąpiła od Stanów Zjednoczonych ani o krok w walce z talibami i ze światowym terroryzmem. Ilu jeszcze polskich oficerów powinno zginąć w Ghazni, by 1 września, w 70. rocznicę wybuchu II wojny światowej, Waszyngton wydelegował na Westerplatte polityka wysokiego szczebla?

Wraz z armią USA uczestniczyliśmy w inwazji na Irak. Mimo że nadwerężyliśmy w ten sposób nasze stosunki z Niemcami i Francją, mimo krytyki większości europejskich mediów, mimo ofiar w ludziach pozostaliśmy nad Eufratem tak długo, jak było to możliwe. W ilu jeszcze amerykańskich operacjach powinniśmy wziąć udział, by ktoś z Białego Domu raczył przylecieć 1 września do Gdańska?

Tuż przed pierwszą wojną w Zatoce polski wywiad wyciągnął z ciężkiej opresji kilku agentów CIA ukrywających się w Iraku. Notabene tamtą akcją kierował Gromosław Czempiński, który za czasów świetności śp. Układu Warszawskiego był, by tak rzec, po drugiej stronie barykady. Ilu jeszcze amerykańskim chłopcom mamy uratować skórę, by ktoś ważny zza oceanu pofatygował się na rocznicowe uroczystości?

Kupiliśmy także od USA 48 samolotów F-16 w ramach kontrowersyjnego “przetargu stulecia”. Jako że chodziło nie tylko o modernizację polskich sił powietrznych, lecz także o zacieśnienie sojuszu z Waszyngtonem, decyzja w tej sprawie była stricte polityczna. Ile jeszcze samolotów musimy sprowadzić z Ameryki, by przedstawiciel administracji USA pojawił się w Polsce na pierwszowrześniowych obchodach?

Ile jeszcze maszyn CIA powinno wylądować w Szymanach? Ile lat musimy jeszcze poczekać na zniesienie wiz? Ile razy mamy się dać nabić w butelkę tak jak w przypadku umowy o instalacji tarczy antyrakietowej? Jak długo powinniśmy wspierać amerykańskie interesy na Ukrainie?

Co jeszcze powinniśmy zrobić w ciągu najbliższych pięciu dni, by Barack Obama i Hillary Clinton zrozumieli, jak bardzo się kompromitują w oczach Polaków?.."

 

   Pogłoski o rezygnacji USA z instalacji elementów tarczy antyrakietowej w Polsce i w Czechach dopełniają obrazu sytuacji.

   Jaką naukę powinniśmy z tego wyciągnąć? Na kogo można jeszcze liczyć? W jaki sposób prowadzić politykę zagraniczną skoro Ci w których pokaładamy nadzieję nas nie szanują ? Co robić w sytuacji w której po raz kolejny nasze interesy sa przez naszych sojuszników składane na jakichś ołtarzach?

p.s. tekst jest oczywiście inspirowany tekstem Partyzanta1

>>> Wypromuj również swoją stronę

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (18)

Inne tematy w dziale Polityka