Zgodnie z tym czego się spodziewałem groteskowa propagandowa ofensywa Rosji była przygotowaniem przed w miarę umiarkowanymi wypowiedziami rosyjskiego premiera. W "Liście do Polaków" w dzisiejszej Gazecie Wyborczej Putin już stwierdza:
"...Układ Ribbentrop-Mołotow bez żadnych wątpliwości można z pełnym uzasadnieniem potępić ..."
Nie kwestionuje istoty daty 1 września
"...Dzisiaj, wspominając pierwszy dzień II wojny światowej, zwracamy nasze myśli ku jej dniu ostatniemu - Dniu Zwycięstwa..."
"...1 września jest najbardziej tragiczną datą w historii Europy i świata..."
Rolę manipulującego historią jastrzębia przejął za to Miedwiediew, który poucza nas o tym że nie wolno stawiać znaku równości pomiędzy odpowiedzialnością Niemiec i ZSRR za wybuch wojny. Jego konfrontacyjny ton jest tym bardziej zabawny, że nikt takiego znaku równości nie stawia a na bazie tak sformuowanej tezy można juz podjać rozmowę.
Tak czy siak rosysjka wierchuszka zastosowała zasadę ze starej żydowskiej przypowieści w której rabin doradza Żydowi, który się skarży na biedę i ścisk w domu kupno kozy po której usunieci wszyscy oddychają z ulgą. Sęk w tym, że mam wrażenie że Rosjanie przegięli i tym razem to oni wyszli na stukniętych.