W rozumieniu konwencji ONZ z 1948 roku ratyfikowana przez Polskę w 1950 roku ludobójstwem jest:"...którykolwiek z następujących czynów, dokonany w zamiarze zniszczenia w całości lub części grup narodowych, etnicznych, rasowych lub religijnych, jako takich: a) zabójstwo członków grupy, b) spowodowanie poważnego uszkodzenia ciała lub rozstroju zdrowia psychicznego członków grupy, c) rozmyślne stworzenie dla członków grupy warunków życia, obliczonych na spowodowanie ich całkowitego lub częściowego zniszczenia fizycznego, d) stosowanie środków, które mają na celu wstrzymanie urodzin w obrębie grupy, e) przymusowe przekazywanie dzieci członków grupy do innej grupy.
Z kolei francuski filozof Alain Besancon definiował pojęcie ludobójstwa w sposób nastepujący :"...ludobójstwo w sensie właściwym, w odróżnieniu od zwykłej rzezi, żąda następującego kryterium: jest to rzeź zamierzona w ramach ideologii, stawiającej sobie za cel unicestwienie części ludzkości dla wprowadzenia własnej koncepcji dobra. Plan zniszczenia ma obejmować całość określonej grupy, nawet jeśli nie zostaje doprowadzony do końca w rezultacie niemożliwości materialnej czy zwrotu politycznego...".
Tak czy siak marszałek Niesiołowski w sensie logicznym racji z pewnością nie ma. Morderstwo katyńskie było i zbrodnią wojenną i ludobójstwem. Dziwię się zresztą, że do wypracowania wspólnego stanowiska z PiS desygnowany został polityk mający z PiS permamentnie na pieńku. To nosi znamiona prowokacji.
Tu na tym blogu zostałem obsztorcowany za krytykę wypowiedzi pana prezydenta porównującej Katyń do Holocaustu. Uważam, ze była to wypowiedź o tyle niefortunna, że nadgorliwa. Holocaust jest holocaustem i skali tej zbrodni nie da się chyba przyrównać do niczego innego w historii ludzkości. Co z kolei wcale nie umniejsza ani martrologii polskich żołnierzy zamordowanych w Katyniu ani nie zwalnia z winy czy odpowiedzialnosci ani ich oprawców ani tych którzy mienią się ich następcami. Katyń nie potrzebuje "wsparcia" legendy holocaustu.
I dlatego w sensie emocjonalnym rozumiem Niesiołowskiego. Licytacja określeń Katynia ( holocaust!, ludobójstwo! ) nie jest czymś moim zdaniem właściwym. Jest czymś małostkowym poprzez bycie narzędziem bieżącej walki politycznej. Swego rodzaju moralny terror w imię którego leje się tych, którzy osmielą się tą licytacją wzgardzić nie licuje z powagą samej zbrodni.
Historię trzeba znać. Wnioski trzeba z niej wyciągać. O zamordowanych nie zapominać również w formie sejmowych uchwał. Ale nad ich grobami stać raczej należy w zadumie niż się przekrzykiwać. Tak mi się zdaje.
Inne tematy w dziale Polityka