Idą Święta. Handlowcy lada dzień odkurzą plastikowe choinki i przystroja je w znicze, które nie sprzedały się na 1 listopada oraz łańcuchy z flag, które nie sprzedały się listopada jedenastego. Lada chwila czerwone santaclausy zaczną nas z głosnym ho-ho-ho informować o kanonach świątecznej magii a my sami wśród nocnej ciszy oddamy się tradycyjnym zakupowym rytuałom.
Niewiele rzeczy wnerwia mnie tak jak ten rzekomo świąteczny kit. Niewiele rzeczy denerwuje mnie tak jak to zagrabienie chrześcijańskiego święta na potrzeby okresu promocyjnego. I niewiele rzeczy doprowadza mnie do pasji tak jak indoktrynacja naszych dzieci w zakresie tzw. "magii świąt" mającej z prawdziwą ich tradycją tyle wspólnego co stół operacyjny ze stołem świątecznym.
Dlatego, jako że lada chwila uderzy w nas fala tej zasmarkanej propagandy, warto i pamiętać i przypominać innym o paru podstawowych kwestiach:
1. Boże Narodzenie jest jak sama nazwa wskazuje świętem urodzin Boga a nie świętem zakupów.
2. Rzekomo święty santaclaus nie ma nic wspólnego ze św. Mikołajem, jest wytworem działu marketingu coca-coli z początku wieku.
3. "Opłatki" ktore możemy kupić w supermarkecie są owszem dosyć niesmacznymi waflami ale z tradycyjnym, poświęconym opłatkiem mają tyle wspólnego ile masło roślinne z masłem.
4. Kolędy jakie nam przy okazji Świąt węsząc szansę na przypomnienie o sobie serwują różni zapomniani "artyści" mają więcej wspólnego z ich kieszenią niż ze świątecznym nastrojem.
5. W różnych tradycjach św. Mikołaj przynosi dzieciom prezenty o rożnych porach. 6 lub 24 grudnia. Z pewnością jednak robi to tylko raz w roku.
6. Święta trwają dni dwa lub trzy (Wigilia zasadniczo nie jest świętem ale ostatnia kolacją Adwentu. A nie dwa lub trzy miesiące do następnego okresu promocyjnego.
Nie dajmy się zwariować sami i nie pozwólmy wariować naszych dzieci. Precz z santaclausami!
Inne tematy w dziale Polityka
