Nie mam ostatnio specjalnie zbyt wiele czasu na cokolwiek. Wiem, wiem, na salonie24 siedzę ale naprawdę nie powinienem, to po prostu nałóg. Nieoceniony w zwracniu mojej uwagi na różne aspekty życia politycznego maracinkk1.1 podczas wieczoru wyborczego zwrócił moją uwagę na ciekawy choć smutny obrazek artystów wiszących na politykach. Wiszących na nich, powłóczących nogami za kazdym razem kiedy Ci zmieniają miejsce postoju, grzejących się w ich cieple, sprzedających się ich strategiom marketingowym. Trudno im zresztą odmówić do tego prawa, w końcu mają do uwielbienia swoich idoli prawo nie mniejsze niż przeciętnie dymany obywatel ale jednak jakoś tak (odczucie subiektywne) bardziej mi to przeszkadza.
Wszystkich nie obsmaruję ale dokonam rzutu oka na moją własną branżę. Rysownicy. Mają prawo rysować co im się podoba, nic mi do tego ale...zęby mnie bolą kiedy w żałosnej służbie tej czy innej opcji rozmieniają swoje talenty na drobne.
1. Raczkowski. Seria marnych rysunków na zamówienie komitetu wyborczego Komorowskiego.
2. Gacparski. Seria rysunków publikowanych i na blogu GP i używanych we wszystkich chyba propisowskich awanturach przedwyborczych. Poziom żenująco służalczy wobec jednej z opcji politycznych.
3. Krauze (niestety, niestety, niestety! proszę tego nie robić, błagam Pana!) Rysunki w Rzeczpospolitej, wysoki poziom grafiki i jakosci pomysłów niestety znów na usługach jednej partii.
Czy naprawdę Panowie to szczyt Waszych marzeń? Nie chcecie być krzywym zwierciadłem rzeczywistości, w którym dzięki grotesce i przesadzie ciemny lud dostrzegałby czasem swoją ciemnotę? Checie być tylko tresowanymi wykonawcami koncepcji tych czy innych spin-doktorów? Tak Wam imponuje ich potęga? A pamiętacie, że przed nimi byli inni? Domyślacie się że po nich będą jeszcze inni? Z czym wtedy zostaniecie?
Inne tematy w dziale Polityka
