PiS w tych wyborach ma pełne magazyny amunicji. Niespełnione obietnice PO, deficyt, kryzys, OFE, atrofia armii, zapaść służby zdrowia, Smoleńsk, Wałbrzych, full serwice. Nieoficjalnie wiem, że ludzie Platformy sami nie wierzą w sondaże dające jej rzekomo "miażdżącą" przewagę, Platforma się boi. A jednak najprawdopodobniej Platforma zbliżajace się wybory wygra a PiS je przegra.
Dziś nasz salonowy czifo Igor Janke wzywa polityków do debat. Absolutnie słusznie. W zalewie bilbordów, spotów, zdjęć z rodzinami, obietnic i haków debaty są rzadkimi okazjami poznania programów i osobowosci kandydatów. Oczywiściście partie wzywając do nich nie kierują się dobrem wyborców tylko uczestniczą w typowych dla demokratycznych wyborach zawodach pt. "kto pierwszy wezwie do debaty" ponieważ ten kto wezwie narzuca w jakimś stopniu jej zasady. Wezwanemu pozostaje wykazać się tchórzostwem lub w większym czy mniejszym stopniu przyjąć narzucone zasady. To oczywiste, że PO wzywając do debat wciąga w swoim mniemaniu PiS w pułapkę. Kiedy jednak ktoś na korytarzu szkoły krzyczy do ciebie "solówa!, solówa!" to choćbyś z punktu widzenia obiektywnej sprawiedliwości miał do tego uzasadnione powody nie krzyczysz uciekając "dobra, ale będziesz mnie bił jedna ręką!". Nakręcona aferą publisia mogłaby nie zrozumieć pewnych niuansów, którymi się kierujesz i mógłbyś w jej oczach stracić twarz.
Kiedy się to jeszcze widzi w kontekście szeregu przedwyborczych porażek PiS jak hofmnaeriada zanalizowana już wystarczajaco dogłębnie przez Ufkę czy też oddanie walkowerem sądowego starcia trudno się opędzić od wniosku, że albo PiS bardzo nie chce wygrać albo wzorem typowego polskiego piłkarza nosi ze sobą skórkę od banana, na której się ślizga za każdym razem kiedy dobiega do bramki przeciwnika.
Inne tematy w dziale Polityka
