Kiedy widzę na stronach "wiodących portali" tytuły "koniec PiS", "Ziobro i Kurski to czy tamto", kiedy słyszę od Żakowskiego, że "PiS umarł", kiedy wokół tysiąc "życzliwych rad" pt. "co PiS powinien zrobić", a wszystko to podszyte radosnym drżeniem wywołanym wonią pisowskiej krwi to owszem, chociem nie pisowiec, i we mnie budzi się chęć pokazania "życzliwym" figi z makiem. Budzi się choćby dlatego, ze furiatem jestem z natury.
Jako furiat jednakże zmuszam się zwykle do rozpatrywania spraw na zimno, bo przecież gdybym zawsze poddawał się "porywom serca" (a i tak sporo wokół siebie przez taką naturę psuję) nie zostałby wokół mnie kamień na kamieniu. I tak uważam, że trzeba podejść do sprawy porażki prawicy w tych wyborach. Stawanie przy królu, granie nakręcanemu mainstreamowi na nosie, kupienie się pod sztandarem, malowanie nowych węgierskich marzeń itp. to fajne rzeczy są. Ale nie stanowią odpowiedzi na pytanie "co zrobić żeby przejąć władzę?" czy "co zrobić żeby powstrzymać pochód postępackich hunwejbinów?"
Dlatego, wbrew temu co ostatnio radzi Ufka należy zadawać pytania i wyciągać z nich wnioski. Następnie należy podjąć wyzwanie i ponieść ryzyko zmiany. Inaczej lepiej od razu połozyć się w pozie Rejtana w oczekiwaniu na kolejne "moralne zwycięstwa".
p.s. Na urodzinach salonu24 będę tradycyjnie sprzedwał rysunki. Jakie mam zabrać, zeby nie było, że znowu zabrałem nie te?:)))
Inne tematy w dziale Polityka
